Dziewczyna nie ludzie? Walka o równouprawnienie kobiet
Święta, kiedy życie zwalnia tempo, sprzyjają refleksji. Nawet przy oglądaniu telewizji. Nawet przy oglądaniu filmów, które się już wiele razy widziało. Takich jak „Przygoda na Mariensztacie” Leonarda Buczkowskiego z roku 1953 - sztandarowe dzieło socrealizmu, acz bardzo sympatyczne.
Ten film, oglądany uważnie, dowodzi, jak wiele łączy wspomniany socrealizm z dzisiejszym feminizmem, tzw. walką o równouprawnienie kobiet.
„Przygoda na Mariensztacie” opowiada o perypetiach dziewczęcia z prowincji marzącego o karierze murarza (murarki?), czemu opór stawiają przeżytki dawnego ustroju, czyli mężczyźni. Swoistą osią, a zarazem komentarzem do filmowych wydarzeń, jest zaś wykonywana przez „Mazowsze” piosenka ludowa: „cyraneczka nie ptak, dziewczyna nie ludzie”, z dopisanym jednak, i uzasadnionym fabułą, nowym zakończeniem: popatrzcie „jak na traktorze jadzie i orze, bo dziewczyna - to ludzie”.
Obawiam się jednak, że w świecie świetlanej przyszłości, gdy feminizm „ogarnie ludzki ród”, „Przygoda…” i tak może trafić na półki - ze względu na ideologiczną niedoskonałość. I to nie tylko dlatego, że współczesne feministki marzą nie tyle o oraniu pola, ile o zaoraniu starego świata.
Mam na myśli raczej niedopuszczalną w modelu idealnym, a pojawiającą się w filmie dyskryminację ze względu na wiek („Wnuczka jest młoda i ładna, a babcia stara i brzydka” - stwierdza jeden z - w dodatku pozytywnych! - bohaterów), oraz brak instynktu klasowego u niektórych postaci kobiecych, wygłaszających niedopuszczalne deklaracje. „To bardzo porządny człowiek, dla mnie to aż za dobry” - mówi na przykład o swym mężu żona jednego z czarnych charakterów.
Ponieważ lubię ten film, mimo wszelkich opisanych zastrzeżeń, mam nadzieję, że nie zostanie w przyszłości zapółkowany całkowicie. W końcu to obraz trudnej i krętej drogi prowadzącej nas w kierunku nowego, już całkowicie wspaniałego świata, w którym nie będzie żadnych różnic, nie tylko klasowych. Jak w piosence: „Jadą maszyny, na nich dziewczyny, a każda jako chłopak”…