Anna Klaman

Dziadek w mundurze

Lazaret wojskowy w czasie I wojny światowej. Niestety, nie jest ustalona dokładna data. Jednym z pacjentów był pan Cisewski. Żołnierze zrobili sobie Fot. archiwum Lazaret wojskowy w czasie I wojny światowej. Niestety, nie jest ustalona dokładna data. Jednym z pacjentów był pan Cisewski. Żołnierze zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie z jedną z pielęgniarek.
Anna Klaman

Za rok minie sto lat od zakończenia I wojny światowej. Ci żołnierze już nie żyją, ale ich potomkowie być może nawet nie wiedzą, że można zobaczyć takie zdjęcia.

Czerszczanie służyli po obu stronach frontu - w wojsku polskim i niemieckim.

Lazaret wojskowy w czasie I wojny światowej. Niestety, nie jest ustalona dokładna data. Jednym z pacjentów był pan Cisewski. Żołnierze zrobili sobie
archiwum Antoni Rydzkowski. Polak w mundurze żołnierza armii niemieckiej, służył w III kompanii.

Takie były koleje losu wielu mieszkańców Pomorza. Zarówno w I, jak i II wojnie światowej zdarzało się, że młodzi mężczyźni byli wcielani do niemieckiej armii. Nie mieli wyboru, mieli rodziny.

Dziś w tych domach, w których dba się o pamięć historyczną, są rozmowy o tym, jak to było, że dziadek, pradziadek, a może już i prapradziadek założyli niemiecki mundur.

Lazaret wojskowy w czasie I wojny światowej. Niestety, nie jest ustalona dokładna data. Jednym z pacjentów był pan Cisewski. Żołnierze zrobili sobie
archiwum 1917 r. Obóz wojskowy w nieustalonym miejscu w czasie I wojny światowej.

Młodym trudno jest zrozumieć, gdy słyszą, że dziadek czy wujek służył najpierw w niemieckiej (został tam nawet ranny), a potem uciekł do naszych - polskiego wojska. A więc warto rozmawiać.

Anna Klaman

Praca w naszym zawodzie bardzo się zmieniła przez ostatnie lata. A my poddawani jesteśmy ciągłym próbom. Staramy się też nadążać za nowinkami technologicznymi. Wszystko to uczy pokory. Relacjonując, opisując wydarzenia, pamiętamy, że robimy to dla Państwa. Jesteśmy trochę jak zdziwione wszystkim dzieci. Dziwimy się, pytamy, piszemy, ale też czytamy. Jak bez tego moglibyśmy zachęcać do lektury? Sama przeszłam ostatnio na cyfrowe prenumeraty moich ulubionych tygodników. Takie czasy - jesteśmy online, więc i czytamy online. Lekturą właśnie - pomijając Netflixa :) - wypełniam swój wolny czas. Dla mnie i moich kolegów dziennikarstwo to nieustanna przygoda i adrenalina, od której jesteśmy już chyba uzależnieni. Każdy dzień jest inny, a każdy tekst stanowi test naszej użyteczności. Dla Państwa - naszych Czytelników! Wierzymy, że jesteśmy Wam potrzebni. I to dodaje nam skrzydeł, gdy trzeba nagle - wieczorem lub w nocy - pojechać tam, gdzie powinniśmy być. Wiele się dzieje, bo i Państwo tyle robicie. Współpracujecie, tworzycie społeczeństwo obywatelskie. Władza - przynajmniej z założenia - powinna pracować dla Nas, ale to Wy poświęcacie wolny czas dla dobra wspólnego. A więc opisujemy. Zdarza się, że wytykamy błędy. No i nieustannie czekamy na tematy od Państwa, bo, co tu dużo kryć, to Wy najlepiej wiecie, co w trawie piszczy! Macie kłopot, coś Was denerwuje? Zachęcamy do kontaktu z nami.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.