Dwie instytucje, jeden szef i żal zwolnionych

Czytaj dalej
Fot. Iwona Woźniak
Iwona Góralczyk

Dwie instytucje, jeden szef i żal zwolnionych

Iwona Góralczyk

Burmistrz, zapytany o dalszą karierę Tomasza Groneta jako dyrektora ŻDK, odpowiedział tylko: - Umówiłem się z prawnikiem na konsultacje.

- A wszystko w sprawie rozwiązania stosunku pracy z obecnym szefem tej instytucji kultury - usłyszeliśmy.

- Nie mam żadnej informacji od pana burmistrza - powiedział wczoraj „Pomorskiej“ sam zainteresowany, który aktualnie jest szefem dwóch jednostek - oprócz żnińskiej także barcińskiego MDK-u. W tej ostatniej instytucji pracę rozpocznie w najbliższy poniedziałek.

Tymczasem burmistrz Robert Luchowski, podczas konferencji prasowej, nadmienił, że pewnie w najbliższym czasie będzie należało powołać p.o. dyrektora ŻDK, a później ogłosić konkurs na to stanowisko. Wspomniał ponadto, że „jest jeszcze wątek dwóch spraw sądowych“, co dotyczyć miało odwołanych przez Tomasza Groneta pracowników żnińskiej instytucji kultury. (- W przypadku pana Kuczmy doszło do likwidacji stanowiska pracy. Czy regulamin organizacyjny ŻDK został zmieniony? Czy organ nadzorujący został powiadomiony? To jest prawnicze przedszkole - skomentował Robert Luchowski). Z kolei reporterka Radia Żnin przypomniała o wątku faktur wystawionych przez stowarzyszenie prowadzące rozgłośnię, których ŻDK miał nie uregulować. Podczas rozmowy wywołano ponadto wątek trzeciej sprawy sądowej, z udziałem jeszcze innego, byłego pracownika domu kultury.

Zadzwoniliśmy w tych sprawach do Tomasza Groneta. - Dla przypomnienia: pan Mirosław Kalka, zwolniony z ŻDK, odwołując się do sądu pracy, przegrał w pierwszej instancji. Zwolnienie było zasadne. Odwołał się jeszcze do sądu okręgowego, ten podtrzymał wyrok. Pan Kalka przegrał więc z ŻDK.

- Jeśli chodzi o wątek faktur wystawionych ŻDK przez radio: podmiot gospodarczy może wystawiać tyle faktur, ile chce. Istotą jest, czy to są usługi faktycznie wykonane. Najpierw niech radio udowodni, że wyemitowano tyle spotów reklamujących imprezy ŻDK, a później domaga się zapłaty. W moim przekonaniu to radosna twórczość radia, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością. Oczywiście radiowcy mogą dochodzić swoich racji na drodze cywilnej, choć minął przeszło rok, co wskazuje, że nie mają czystego sumienia, więc ewidentnie były to faktury sfałszowane - nie zgadzają się dni, lata emisji reklam, poza tym mówiliśmy o imprezach, których w ogóle nie było - stwierdził Tomasz Gronet.

- Kwestia odwołania się do sądu pracy przez pana Andrzeja Stawarza: była pierwsza, wstępna rozprawa, kolejna jest wyznaczona na 16 lutego. Rozumiem, że pan Stawarz, były już pracownik ŻDK, w porozumieniu z panem burmistrzem, liczy na to, że dyrektora Groneta nie będzie i że wróci do ŻDK, a sąd nie będzie rozpatrywał sprawy? A co z wątkiem dopiero co podpisanej - na polecenie burmistrza - umowy wolontariackiej z dyrekcją ZPS nr 1 na prowadzenie orkiestry, a ponadto zapłaty za tzw. próbę orkiestry podczas święta niepodległościowego?

- Kolejny podjęty wątek dotyczy pana Janusza Kuczmy: regulamin organizacyjny ŻDK został zmieniony, następnie stanowisko - specjalista ds. administracji, zlikwidowane. Krótko mówiąc: „sekretarka“ nie jest w ŻDK potrzebna. Tymczasem, po zwolnieniu, i w tym przypadku dostałem, jako szef tej instytucji, wezwanie do sądu. Widzę, że będą walczyć, żeby coś się działo. Tymczasem ta osoba nie została bez środków do życia. A ja - jako szef instytucji, z takim okrojonym na ten rok budżetem, musiałem zlikwidować stanowisko. Nie stać nas na utrzymanie takiej załogi - dodał Gronet.

Szef ŻDK wypowiedział się ponadto, jak widzi swoją pracę w dwóch instytucjach już od poniedziałku: - Nie muszę tego dzielić godzinowo. Będę pracował w każdej jednostce tyle, ile dana jednostka tego wymaga. Moją pracą jest moja głowa oraz laptop i komórka. A fizyczna obecność? Będzie, gdy zajdzie konieczność np. podpisywania dokumentów, umów, spotkania z kimś, poprowadzenia imprezy. Oczywiście będzie to wymagało jeszcze więcej wysiłku, ale to jest już mój problem, a nie władz Żnina.

- Pan burmistrz Luchowski mógł mnie odwołać, nie byłoby zamieszania - dodał na koniec Tomasz Gronet. - Rozumiem, że teraz chce wyjść z twarzą. A ja proponuję: niech konsekwentnie realizuje swój projekt. Może przyjdzie ktoś jeszcze lepszy ode mnie, czego życzę mieszkańcom i sobie także, jako żninianin.

Iwona Góralczyk

Staram się być wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego dla mieszkańców powiatu żnińskiego, by później relacjonować te wydarzenia na łamach "Gazety Pomorskiej", na portalach pomorska.pl, znin.naszemiasto.pl oraz w mediach społecznościowych.
Od 1998 roku mieszkam w Żninie, który po Brodnicy stał się moim drugim domem. Fascynują mnie ludzie Pałuk - twórczy, pełni pasji, pomysłów i chęci działania, a także bogata historia tego regionu. Bliska sercu jest mi sztuka ludowa, pałuckie rękodzieło, a co za tym idzie  kultowa "Jesień na Pałukach".

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.