Drogi nie ma. Kłopot z pergolami pozostał
Wracamy do sprawy sprzed kilku miesięcy. Mieszkańcy ulicy Dziewińskiej we Włocławku od dawna zmagają się z problemem śmietników, które ustawione są na pobliskim placu cyrkowym.
Pojemniki są nieogrodzone, a wokół nich jest zawsze brudno. Miejsce upodobali sobie także miejscowy miłośnicy trunków alkoholowych.
Mieszkańcy wspólnoty wielokrotnie prosili o pomoc w rozwiązaniu „śmierdzącego” problemu. Niestety, nikt ich kłopotem się nie przejął. Dlaczego? Lada dzień ma powstać w tym miejscu droga, więc problem zostanie uregulowany. Szkopuł w tym, że od kilku lat przedłużenie drogi „wypada” z budżetu. Budowa drogi się odwleka, a problem śmietników nie jest likwidowany.
Sprawą zainteresował się Józef Mazierski, radny, który postawił sobie za punkt honoru, by ten problem jednak rozwiązać. Niestety, natrafił na olbrzymi opór.
- Dziwiłem się, że przez dwa lata nie można było rozwiązać tej sprawy - mówi radny. - Ale też trafiłem na ścianę.
W ratuszu problem jest znany. W październiku ubiegłego roku przedstawiciele wspólnoty spotkali się z zastępcą prezydenta do spraw inwestycji. Ustalili, że wyznaczą miejsca, gdzie te pergole mogą się znajdować. Kilka dni później urzędnicy spotkali się z mieszkańcami w terenie. Lokatorzy wskazali dwa dogodne miejsca, gdzie te śmietniki mogłyby stać. Mijają kolejne miesiące i nic się nie dzieje. - Przez te zaniedbania wylęgły się tam szczury - żali się mieszkanka pobliskich bloków. - Są pieniądze na siłownie pod chmurką, a nie zaspokaja się podstawowych potrzeb mieszkańców.
Andrzej Szymański, przewodniczący wspólnoty, wielokrotnie interweniował w sprawie śmietników do władz miasta. Niestety, nie przyniosło to pozytywnego skutku. Od kilku miesięcy czeka na odpowiedź władz miasta na kierowane do nich pytania.
Wiosną miejsce to przyciąga także wielu bezdomnych, którzy w dzień wysiadują przy śmietnikach, a nocą szukają schronienia w klatkach schodowych.
- Kilkukrotnie w klatce mieliśmy nieproszonego gościa na noc - mówi Andrzej Szymański. - Na szczęście mieszkańcy reagują i szybko wypraszają takich gości z klatki.
Czy w końcu uda się rozwiązać uciążliwy problem mieszkańców miniosiedla przy ulicy Dziewińskiej?