Jerzy Filipiuk

Dragosz na Czarnym Lądzie, czyli pracujemy tam, gdzie nas chcą...

Marek Dragosz, tym razem na krakowskim Rynku Głównym Fot. Katarzyna Kapusta Marek Dragosz, tym razem na krakowskim Rynku Głównym
Jerzy Filipiuk

W Polsce nie pracował wyżej niż w trzeciej lidze. Nad Wisłą jest mało znany, za to zagranicą bardzo go cenią. Krakowianin Marek Dragosz, specjalista od treningu bramkarzy, selekcjoner reprezentacji Polski w amp futbolu, to wyjątkowa postać w piłkarskim światku.

Pana CV jest imponujące. Ale przeciętny kibic Pana nie zna.

To nie mój problem, nigdy nie zabiegałem o rozgłos. Czasami rodzina i znajomi mówią mi, że jestem bardziej doceniany w Europie czy poza nią niż na własnym podwórku, ale nigdy do tego nie przywiązywałem specjalnej wagi.

Piłka nożna była Pana miłością od dzieciństwa?

Nauczyłem się czytać płynnie mając 4 lata. Czytałem Gazetę Krakowską, Przegląd Sportowy, Sport, Tempo, Echo Krakowa. Panie w przedszkolu mówiły, że bajki chyba znam na pamięć i podsuwały mi gazety. Pierwszą książką, jaką miałem, to „ABC młodego piłkarza” dr Jerzego Talagi. - Dostałem ją na świętego Mikołaja i czytałem namiętnie, bardziej niż opowieści o psie, który jeździł koleją. I od początku - w przeciwieństwie do rówieśników - chciałem być bramkarzem.

Jak zaczęła się Pana przygoda z piłką?

Tata zawiózł mnie na pierwszy trening do trenera Lucjana Franczaka w Wiśle, gdy miałem 7 lat. Potem trenowałem w Grzegórzeckim. Broniłem w reprezentacji Krakowa. Z mego rocznika nie było wielu bramkarzy. Potem grałem w juniorach Wisły, ale przyplątały się kontuzje. W wieku 21 lat dałem sobie spokój z grą, bo kolana już nie wytrzymywały.

Grę w piłkę zamienił jednak Pan na handel na odpustach.

W dalszej części tekstu dowiesz się, jak zaczęła się trenerska kariera Marka Dragosza i poznasz historię jego afrykańskich przygód. 

Pozostało jeszcze 78% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Jerzy Filipiuk

Rocznik 1958. Specjalizuję się w tematyce dotyczącej piłki nożnej, piłki ręcznej, sportów walki i sportów lotniczych. Piszę jednak także o innych dyscyplinach sportu, a także o historiach nie związanych ze sportem. Lubię tworzyć teksty o wydarzeniach i ludziach, o których rzadko ktoś pisze, przedstawiać sylwetki mniej znanych, ale równie ciekawych, oryginalnych, czasami zapomnianych i... trudnych do odnalezienia postaci. Preferuję teksty informacyjne, reportaże i rozmowy. Jako dziennikarz obsługiwałem m.in. mistrzostwa świata i Europy w lataniu precyzyjnym, karate tradycyjnym, karate kyokushin, piłce ręcznej mężczyzn, byłem na meczach o europejskie puchary w piłce nożnej i piłce ręcznej. Relacjonowałem wiele ligowych i pucharowych spotkań piłkarskich, a także wydarzeń z innych dyscyplin sportowych.  Lubię sportowe - i nie tylko - ciekawostki, statystyki


https://gazetakrakowska.pl/anna-lisowska-z-ymca-krakow-mistrzynia-swiata-w-karate-kyokushin-w-kata-24-medale-polskiej-ekipy-po-pierwszym-dniu-zdjecia/ar/c2-15911897


https://gazetakrakowska.pl/norbert-szurkowski-mial-wyjsc-z-budynku-wtc-przed-godzina-9-nie-zdazyl/ar/c1-15795580


https://gazetakrakowska.pl/noc-poslubna-z-tesciowa-oraz-inne-slubne-obyczaje/ar/4756947


Moja praca


Jestem dziennikarzem sportowym z 40-letnim stażem pracy, związanym najpierw z "Gazetą Krakowską", potem "Dziennikiem Polskim", a od wielu lat z obu tymi redakcjami. To spełnienie moich chłopięcych marzeń. Gdy zaczynałem pracę, moimi narządziami były m.in. maszyna do pisania i dalekopis, w procesie wydawniczym gazet uczestniczyli m.in. drukarze i metrampaże, ich skład dokonywał się w szkodliwym dla zdrowia ołowiu, a redakcyjne dyżury kończyły się bardzo późnym wieczorem.


 


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.