Krzysztof Bednarek

Dom bez wody w Jutrosinie. Kto im pomoże?

Luiza i Kinga, córki Jolanty Rozmarynowskiej współczują mamie, która bardzo się męczy wożąc dla nich wodę z daleka Fot. Krzysztof Bednarek Luiza i Kinga, córki Jolanty Rozmarynowskiej współczują mamie, która bardzo się męczy wożąc dla nich wodę z daleka
Krzysztof Bednarek

Jutrosin - Jak deszcz nie pada, to sama płaczę do beczki - mówi Jolanta Rozmarynowska.

Jolanta Rozmarynowska mieszka z trójką dzieci w Jutrosinie. To niewielka osada w gminie Ostrowice. Chociaż mamy już XXI wiek, to część mieszkańców tej miejscowości pozbawiona jest dostępu do bieżącej wody. W mieszkaniu Jolanty Rozmarynowskiej nie ma ani łazienki, ani toalety. Jest tylko zlew pozbawiony kranu. Wychodek stoi na podwórku.

- Po wodę do picia chodzę do hydrantu, który jest w odległości 450 metrów od naszego domu. Do mycia, do prania i do sprzątania podłogi używam wody z deszczówki - powiedziała nam kobieta.

A co jeżeli deszcz nie pada?

- Jak deszcz nie pada to sama płaczę do beczki - usłyszeliśmy.

- Najbardziej szkoda mi dzieci, które chorują, narzekają, że bolą ich brzuchy. Najstarsza Luiza ma 10 lat, jej siostra Kinga 8 lat, a najmłodszy Alan 4 lata. Dzieci są zadbane. Dziewczynki dojeżdżają busem szkoły w Ostrowicach. Do najbliższego sklepu jest ponad 2 km. Polna droga do Bornego jest w kiepskim stanie i zimą trudno nią przejechać. Trudno również nosić wodę z odległego hydrantu.

- Mam kankę od mleka, którą kładę na starym dziecięcym wózku, do tego biorę pięciolitrowe plastikowe butelki i w ten sposób zaopatruję w wodę rodzinę. Najgorzej jest zimą, gdy chwyci mróz i napada śnieg. Mieliśmy problem w grudniu, bo wtedy zamarzł hydrant. Po mojej interwencji awaria została usunięta. W domu z numerem pięć oprócz Jolanty Rozmarynowskiej i jej dzieci mieszka jeszcze mama i brat pani Jolanty.

- Dostaliśmy ten dom od gminy w 1979 r. Później kupiliśmy go na własność. Studni nigdy tu nie było. Gdy wójtem Ostrowic był Wojciech Jasiński (poprzednik Wacława Micewskiego - dop. red.) gmina wybudowała wodociąg z Bornego do Jutrosina. Niestety, prace zakończyły się przy posesji nr 4, czyli 450 metrów od naszego domu - powiedziała nam Janina Rozmarynowska, mama pani Jolanty.

- My najpierw korzystaliśmy z pompy u sąsiada, ale Tadeusz sprzedał swój dom i wyprowadził się do miasta. Teraz właścicielami jest rodzina z Wrocławia. Sympatyczni ludzie, ale przyjeżdżają tu tylko latem. Zimą dom stoi pusty. Od kilku lat Rozmarynowscy korzystali ze studni mieszkającej w pobliżu siostry pani Janiny, ale to już jest nieaktualne.

- To jest studnia kopana. Z roku na rok było w niej coraz mniej wody. W ubiegłym roku ciocia powiedziała nam, że wody jest za mało i nie możemy już czerpać z jej studni, bo dla niej zabraknie - mówi Jolanta Rozmarynowska.

Przez jakiś czas na podwórku Rozmarynowskich stała beczka, do której strażacy dowozili wodę, ale to też nie było dobre rozwiązanie.

- Zimą woda w beczce zamarzała. Poza tym po wodę do picia i tak musiałam chodzić do hydrantu - mówi Jolanta Rozmarynowska.

A gdzie teraz jest ta beczka?

- U sąsiadki, która mieszka z matką na końcu wsi i ma ten sam problem co my, bo u nich też nie ma studni. Z tego co wiem, to strażacy od czasu do czasu dowożą tam wodę do beczki - usłyszeliśmy.

Jolanta Rozmarynowska twierdzi, że w przeszłości już nie raz prosiła o pomoc gminnych urzędników w załatwieniu problemu wody, żeby nie musiała chodzić z kanką do hydrantu, ale nic nie wskórała. To dziwne, bo przecież wójt Wacław Micewski od lat tłumaczył, że wprawdzie zadłużył gminę, ale pieniądze z kredytów, które gmina zaciągała, przeznaczane były na poprawę życia mieszkańców: budowę wodociągów, kanalizacji i dróg. Jak widać nie do końca.

We ubiegły wtorek o sprawie rodziny z Jutrosina rozmawialiśmy z komisarzem rządowym Markiem Kukie, który po decyzji premier Beaty Szydło o zawieszeniu w obowiązkach wójta Wacława Micewskiego i Rady Gminy, sprawuje w Ostrowicach władzę.

- Pierwszy raz słyszę o tej sprawie. Zapoznam się z tym tematem bliżej i w krótkim czasie postaram się znaleźć jakieś rozwiązanie, żeby pomóc tej rodzinie powiedział nam. Do tematu wkrótce powrócimy.

Krzysztof Bednarek

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.