Doktor leczy ludzi już 60 lat!
- I przez ten czas nigdy nie spóźnił się do pracy - uśmiecha się do dziennikarki Julian Kandel. Nigdy też żaden pacjent się na niego nie skarżył. W czwartek, 3 marca doktor obchodził 80. urodziny.
Doktor Julian Kandel to postać, którą chyba każdy w mieście zna. To w końcu lekarz, który w swojej pracy zdążył już leczyć wiele pokoleń i wciąż leczy kolejne. Wczoraj obchodził swoje 80. urodziny. Pracownicy szpitala, gdzie doktor pracuje, wykorzystali tę okazję, by podziękować za długie lata pracy na rzecz szpitala i mieszkańców. Wręczyli wielki bukiet kwiatów oraz okolicznościową tablicę z wygrawerowanymi życzeniami. To była wielka niespodzianka, którą doktor przyjął z zaskoczeniem i wzruszeniem.
Doktor Julian Kandel pracuje w zawodzie już 60 lat i lubi w nim dosłownie wszystko
Dr Julian Kandel to lekarz jedyny w swoim rodzaju. W październiku minie 60 lat jego pracy zawodowej. - Jakoś te wszystkie lata się przepracowało - mówi skromnie dr Julian Kandel. - Studia były ciężkie, specjalizacje też, trudno mi odejść od tych obowiązków - dodaje z uśmiechem.
Jak twierdzi, lekarzem chciał zostać od dziecka. Urodził się w Suwałkach, ale wraz z rodziną przeprowadził się do Drezdenka. Od tego czasu osiadł w tym mieście na dobre.
Przez rok, od 1956 do 1957 r., prowadził punkt felczerski w Kościanie. Od stycznia 1962 r. do października 1964 r. pracował jako kierownik nadzoru w Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Drezdenku. W 1964 r. rozpoczął studia na Akademii Medycznej w Poznaniu. - Przez trzy lata podchodziłem do egzaminów na studia. Pamiętam, jak raz nawet sekretarka na uczelni powiedziała: „może spróbuje pan na innej uczelni, w Szczecinie albo we Wrocławiu?”. A ja na to, że absolutnie, że ja na tej uczelni na egzaminach zdrowie straciłem, i tą uczelnię skończę - opowiada Julian Kandel. I tak też się stało.
Studia ukończył w 1970 r., i zaraz po studiach został kierownikiem przychodni rejonowo - specjalistycznej działającej przy szpitalu w Drezdenku. Przez 25 lat uczył też psychiatrii i neurologii w miejscowym Liceum Medycznym. W przychodni pracuje do dziś jako pulmonolog.
- Przez jakiś czas pracowałem jako lekarz na wschodzie kraju, ale wróciłem do naszego Drezdenka. Nawet pacjenci i burmistrz tej miejscowości ze wschodu po mnie tu przyjechali, prosząc, żebym wrócił. Wróciłem, ale na krótko. Ostatecznie i tak osiedliłem się w Drezdenku - opowiada.
Codziennie wstaje o 4.30 rano, tak się przyzwyczaił. O 6.00 jest już w przychodni
Nigdy nie ciągnęło go do tego, by pracować w dużych miastach, w większych medycznych ośrodkach. - Miałem propozycję od profesora z Łodzi, by pracować tam jako asystent. Ale ja zrezygnowałem. To tu zamieszkałem z żoną, na najpiękniejszej ulicy w mieście: na Pomorskiej. Żonę poznałem na dworcu w Krzyżu, ślub był już w Drezdenku. I tak się to moje życie dalej toczyło właśnie tu. Nie chciałem tego zmieniać - opowiada doktor Kandel.
Codziennie wstaje o 4.30 rano, tak się nauczył i przyzwyczaił, o 6.00 jest już w przychodni. - Zamykam dzień poprzedni, rozpoczynam kolejny, i o 7.00 otwieram drzwi przychodni: te zwykłe i te dla osób niepełnosprawnych. I rozpoczynam pracę - mówi dr Julian Kandel.
Twierdzi, że w swojej pracy lubi wszystko. - Lubię moich pacjentów. Choć są różni, nigdy nie miałem z żadnym z nich konfliktu ani sprzeczki. Nawet, jeśli widzę, że komuś coś nie pasuje, jest źle nastawiony, to nie prostuję sytuacji, nie pouczam. Uważam, że kłótnie nie mają sensu, szkoda na to nerwów i czasu, korzyści nie ma z tego żadnej, jest wręcz przeciwnie. Taki już jestem - mówi doktor. - Bardzo ważne dla mnie jest to, że przez te wszystkie lata pracy nie miałem żadnych uwag ani ze strony przełożonych, ani ze strony pacjentów lub ich rodzin. Nikt nigdy nie przyszedł do mnie z zarzutem, że źle leczyłem czy źle rozpoznałem chorobę. Wręcz odwrotnie. Myślę, że to dzięki mojej pracowitości. Ważne jest też dla mnie to, że gdy byłem kierownikiem przychodni, nie sprawiłem moim pracownikom żadnej przykrości.
Panie doktorze! Najlepsze życzenia od „Gazety Lubuskiej”. Takich lekarzy nam wszystkim trzeba!