Dogadują się nadal z PLK w sprawie dworca
Wizytówką nie jest już od dawna. Ma się tu wszystko zmienić za unijne pieniądze. Ale na nowy dworzec w Chojnicach trzeba jeszcze poczekać.
To już kolejne rozmowy w sprawie dworca, jakie podjęli chojniccy samorządowcy. Tym razem wizja lokalna była na miejscu, a wziął w niej udział nowy dyrektor PKP PLK Andrzej Krawczyński.
- Nie ma kontrowersji - relacjonuje burmistrz Arseniusz Finster. - Porozumienie między nami jest pełne, ale na pewno potrzebujemy jeszcze więcej wsparcia finansowego, niż to, co możemy dostać z Unii Europejskiej.
Dlaczego? Dyrekcja PKP PLK proponuje, by całkowicie zmodernizować perony, a koszt tego to ok. 1 mln 500 tys. zł na każdy.
Być może PKP PLK znajdzie na to pieniądze we własnym budżecie, ale konieczna jest wizyta w centrali w Warszawie i 29 kwietnia burmistrz się tam wybiera.
Jeszcze nie wiadomo, czy znajdą się pieniądze na wszystkie perony od razu, więc w grę wchodzi także zmniejszony zakres tej inwestycji. A pewne jest to, że PLK bierze na siebie tunel do ulicy Nad Dworcem, modernizację podziemnych przejść i zamontowanie wind, remont torowisk, nowoczesne oświetlenie i zadaszenie.
Część materiałów, która zostanie niezgospodarowana w czasie remontu, a pochodzi z dworcowego otoczenia, może być wykorzystana ponownie, np. bazaltowe płytki czy naturalny kamień przydadzą się przed głównym budynkiem dworca.
- Nasi partnerzy proponują odtworzenie płytek w podziemnych przejściach - informuje Finster. - To włoski produkt i trzeba by go zdobyć.
Do rozpoczęcia prac jest jeszcze bardzo daleko, na razie przed samorządowcami przetarg na studium wykonalności. A chojniczanie muszą się uzbroić w cierpliwość, jeszcze trochę to potrwa, zanim dworzec będzie naprawdę ładny...