Do wojska marsz! Jak dziennikarka "Nowin" na jeden dzień została żołnierzem

Czytaj dalej
Fot. Arkadiusz Iskierka
Kinga Dereniowska

Do wojska marsz! Jak dziennikarka "Nowin" na jeden dzień została żołnierzem

Kinga Dereniowska

44 ochotników. Kobiety, mężczyźni w różnym wieku. W sobotę rano stajemy w progach koszar 16 Batalionu Saperów w Nisku, by na ten jeden dzień stać się żołnierzami. Organizowana przez MON akcja „Wojskowe Wyzwanie” ma zachęcać do wstępowania w szeregi polskiej armii.

Plac, na którym gromadzimy się, wygląda jak ogromne boisko sportowe. Jest duszno, ale chmury dają nieco ochrony przed słońcem. Jednostka pięknie się prezentuje. Podziwiamy perfekcyjnie umyte samochody, czołgi, wojskowy sprzęt. Słyszę, jak chłopaki złośliwie komentują, spoglądając na ogromne działo: Z takim to na teściową!

Trochę żałuję, że nie dostajemy mundurów. Ochotnicy stają w szeregu obok żołnierzy. Po powitaniu przez ppłka Grzegorza Grobla, dowódcę 16 Batalionu Saperów w Nisku, Ewę Leniart, wojewodę podkarpackiego oraz płka Dariusza Słotę, dowódcę 3 Podkarpackiej Brygady Obrony Terytorialnej, zostajemy podzieleni na cztery grupy i ruszamy na ćwiczenia.

Pytam młodego chłopaka, dlaczego zdecydował się wolną sobotę spędzić na ćwiczeniach w jednostce wojskowej.

- Była taka okazja, więc jestem. Chce zobaczyć, jak to wygląda

- zdradza Daniel.

Misja nr 1: musztra

Na asfaltowym placu czeka na nas dwóch żołnierzy-instruktorów. Stajemy w dwuszeregu od najwyższej osoby do najniższej. Najwyższy pan ma najgorzej. Cała grupa ma równać do niego. Jest takim naszym szefem. - O rany! - wzdycha zaskoczony swoją rolą. Ważna jest odległość, w jakiej stajemy od sąsiada.

Powinna być wielkości naszej dłoni. Musimy też zapamiętać, obok kogo stoimy, bo każda kolejna zbiórka ma wyglądać identyczne.

- Będąc w szyku, nie rozmawiamy bez pozwolenia. Słuchamy instruktorów. Zaczniemy od postawy zasadniczej swobodnej. Wykonujemy ją na komendę: „baczność” oraz „spocznij”

- przykazuje żołnierz.

Ciężar ciała spoczywa na dwóch nogach, pięty są złączone, palce w lekkim odstępie, kolana wyprostowane, tak samo tułów i klatka piersiowa. Ręce układamy wzdłuż tułowia, wyprostowane w łokciach.

- Palce złączone i proste. Nie żadna łódeczka! - zastrzega instruktor.

Środkowy palec wzdłuż szwu spodni. Broda lekko do góry, wzrok skierowany na wprost, usta zamknięte. Na komendę „spocznij” żołnierz wysuwa lewą nogę w lewo skos, ciało spoczywa na nodze prawej. W tej postawie odpoczywamy. Jak się zmęczymy, możemy zmienić nogi. Mamy też swobodę ruchu. Ale nie można rozmawiać - przestrzega żołnierz.

Podczas ćwiczeń problemy sprawia mi kciuk. Nie chce mnie słuchać i uparcie odstaje od pozostałych palców. A żołnierze w mig to wychwytują.

- Musztrę ćwiczy się wiele dni, zanim dojdzie się do perfekcji - pocieszają nas.

Teraz ćwiczymy krok defiladowy. Każdy popełnia inne błędy. Jedni nie ruszają nogami i rękami naprzemiennie, inni źle stawiają stopy, jeszcze inni za mało wymachują rękami. Żołnierze śmieją się, że po wyjściu na przepustkę od razu widać na ulicach, kto miał musztrę.

W dalszej części artykułu:

  • Jakie cechy powinien mieć kandydat na wojskowego?
  • Co najczęściej jada się w wojsku?
  • Musztra? To łatwe tylko w telewizji
  • Granaty, składanie karabinu i strzelanie
Pozostało jeszcze 73% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Kinga Dereniowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.