Dawne zwyczaje. W tę sobotę śmiercicha, a w niedzielę nowe lotko
Rozpoczynający się weekend to jedyny w roku czas, kiedy obchodzone są te dwa zwyczaje. Kultywowane są na granicy z Wielkopolską
- Kiedy byłam mała, w czwartą niedzielę Wielkiego Postu, z koszyczkami chodziłyśmy razem z siostrami. Rozjechałyśmy się do różnych miast, ale na śmiercichę i nowe lotko zawsze przyjeżdżamy i ze swoimi dziećmi kultywujemy tradycje - opowiada Magdalena Dokurno ze Wschowy, która zaciekawiła nas historią lokalnych obrzędów.
Pani Magda jest opiekunem Szlaku Kulturowego - Wielkopolskiej Drogi Świętego Jakuba we Wschowie. Pasjonuje się historią. Lubi odnajdywać historyczne ciekawostki swojego regionu. Działa też w stowarzyszeniu Czas A.R.T.
W tę sobotę m.in. we wsi Brenno, z której pochodzi nasza czytelniczka, a także w kilku innych miejscowościach na granicy województw lubuskiego i wielkopolskiego będzie się paliło śmiercichę. Co to jest? Przypomina palenie Marzanny, ale zapalonej kukły nie wrzuca się do rzeki. Zbiera się wcześniej gałęzie i różne niepotrzebne rzeczy na duże ognisko, w którym pali się słomiane kukły. - Zwyczaj ten zbiega się z początkiem wiosny, dlatego też jest kojarzony z wiosennymi porządkami - wyjaśnia pani Magdalena.
W niedzielę rano odbędzie się nowe lotko. Ten zwyczaj polega na tym, że dzieci zbierają się w grupki na swoich ulicach i odwiedzają sąsiadów. Idą z koszyczkami na podarunki i gałązkami sosnowymi, ozdobionymi wstążkami. W odwiedzanych domach dostają słodycze. - Czy dla żadnej grupki nie zabraknie łakoci? - dopytujemy. - Mieszkańcy będą na tę niedzielę przygotowani - odpowiada z uśmiechem Magdalena Dokurno. - Gospodynie najczęściej wrzucają do koszyczków słodycze. Kiedyś były to jajka, pieniążki bądź własnoręcznie pieczone ciasteczka. Tak wygląda ten zwyczaj dzisiaj i mało kto pamięta skąd wzięła się ta tradycja. Są to zwyczaje kultywowane w niewielu miejscach w Polsce. Okazuje się jednak, że te obrzędy były też znane i pielęgnowane we Wschowie i okolicy - podkreśla M. Dokurno. W książce Ruth von Ostau „Wschowski Taniec Śmierci” pani Magda natknęła się na wzmiankę: „ Na niedzielę laetare, którą dzieci nazywały letnią i którą świętowały na cześć zbliżającej się wiosny, obchodząc domy ze śpiewem i kolorowymi drzewkami, z prośbą o dary…”
Do dzisiaj dzieci śpiewają przyśpiewkę, której refren brzmi: „Nowe lotko w sieni, pani gospodyni. Jeśli chcecie oględować, to musicie podarować, Koszyczek jaj, Zielony gaj”.
Magdalena Dokurno dotarła też tekstów luterańskiego kaznodziei ze Wschowy Waleriusza Herbergera (1562-1627). - Herberger nadmienia w jednym ze swoich kazań, że nowe lotko to zwyczaj ludowy zapoczątkowany w okolicach Gniezna na pamiątkę wypędzenia śmierci, w znaczeniu pogaństwa, z Polski i Śląska z chwilą przyjęcia chrztu przez Mieszka I. Mieszko na znak zerwania z pogańską przeszłością polecił zniesienie wszystkich bałwochwalczych wizerunków i nakazał je wrzucić w najbliższy rów albo ogień. Być może dzisiejsza śmiercicha jest pamiątką po tym właśnie wydarzeniu? - zastanawia się czytelniczka.
Zdaniem pani Magdaleny, zwyczaje zachowują się tam, gdzie ludzie przekazują je sobie z pokolenia na pokolenie, gdzie rodzice przybliżają je swoim dzieciom, tak jak kiedyś przekazywano im.