Czym zastąpić wrocławskie pomniki?

Czytaj dalej
Fot. Materiały Polska Press
Robert Migdał

Czym zastąpić wrocławskie pomniki?

Robert Migdał

Tysiące mieszkańców amerykańskiego miasta Minneapolis (na północy USA), domaga się w petycji, żeby zamienić tamtejszy pomnik Krzysztofa Kolumba na pomnik... Prince’a - księcia popu, muzyka, kompozytora, zdobywcy wielu platynowych płyt.

Patrząc na to, co się dzieje w Ameryce, jakie są tam nastroje, to na tę zamianę na cokole są duże szanse. Krzysztof Kolumb jest tam bowiem coraz bardziej passé. Bo przecież przez to, że odkrył Amerykę, rdzenni mieszkańcy tego kontynentu zostali pozbawieni ziemi, zamknięci w rezerwatach, byli dręczeni, mordowani, ograbieni. No i czyja to wina? Kolumba oczywiście, tego niedobrego Europejczyka z miasta Genua.

Już od pewnego czasu Kolumba zrzuca się w USA z piedestału (nie tylko fizycznie). Np. w mieście Berkeley (to tam, na uniwersytecie, nasz noblista Czesław Miłosz, wykładał slawistykę przez prawie 20 lat) zaprzestano świętowania, jak co roku, w całych Stanach, Dnia Kolumba (bo to zły człowiek był) i zastąpiono jego dzień, „Dniem Rdzennej Ludności Ameryki”. Doigrał się pan Krzysztof. Ciekawe czy anty-kolumbowcy nie jedzą jajek, które ugotowane na twardo mają stłuczony kawałek, żeby stać na talerzu - tzw. „jajko Kolumba”. Z pewnością też nigdy nie zobaczą serialu „Kolumbowie” w reżyserii Janusza Morgensterna z Janem Eng-lertem w roli głównej, choć film z odkrywcą Ameryki nic wspólnego nie ma. No i córkom imienia Maria nie nadadzą. Bo się źle kojarzyć może ze statkiem Kolumba „Santa Maria”, którym „okrutnik” do Ameryki przypłynął.

Ciekawe, kiedy Polacy zaczną domagać się w petycjach (i protestować na ulicach w imię własnych racji) zrzucania z cokołów jednych bohaterów i zastępowania ich nowymi, ważniejszymi według nich, bardziej znanymi, rozpoznawalnymi.

Na przykład zamiast postaci historycznych, na pomnikach z brązu, ludzie będą jak w Ameryce, chceli gwiazd popu, disco polo czy rocka.

I tak, dla przykładu, pobawmy się na wrocławskim podwórku, w nieoczekiwaną zmianę miejsc.

Brzydki, potężny pomnik Bolesława Chrobrego, przy ul. Świdnickiej spokojnie mogłaby zastąpić rzeźba przystojnego, uwielbianego przez rzesze Polaków Zenona Martyniuka (tylko oczy na pomniku musiałyby być zielone - obowiązkowo!).

Albo taki Aleksander hrabia Fredro na wrocławskim Rynku. Nudny jest. Zemścić za tę zamianę by się nie zemścił, bo od dawna go wśród żywych nie ma. A można by go zastąpić postacią wrocławską, na przykład pomnikiem Jana Borysewicza, kompozytora, autora setek przebojów zespołu Lady Pank. Tylko jakby ten pomnik Jana Bo miałby wyglądać? Z pewnością nie może być wzorowany na jego wizerunku z jednego z wrocławskich koncertów w latach 80., na którym pan Jan pokazał więcej niż powinien. No, bo dzieci po Rynku chodzą, więc nie ma co epatować golizną poniżej pasa.

A propos golizny. Szermierza przy Uniwersytecie Wrocławskim też warto by zastąpić kimś bardziej znanym i okazałym (no i ubranym). Na przykład monumentalną postacią (wysoka była, baaaardzo) Anny German. Wszak niedaleko, w „Kalamburze” przy Kuźniczej, debiutowała, we Wrocławiu mieszkała. Naszych trzeba promować..

Robert Migdał

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.