Czy zamykać szkoły w małych miejscowościach? [dwugłos, sonda]
Burmistrz Sulechowa Ignacy Odważny chce zlikwidować gimnazjum w Pomorsku oraz podstawówki w Kalsku i Bukowie. Czy zamykanie małych szkół to dobre rozwiązanie?
Ignacy Odważny: Bardziej opłaca się nam płacić za dowozy dzieci do Sulechowa
Czy decyzja o zamknięciu szkoły w Pomorsku jest już przesądzona?
Nie jestem zwolennikiem zamykania szkół na wsiach. Ale w takim przypadku, jak ten z Pomorska, nie widzę innego rozwiązania. Szkoła kosztuje nas 230 tys. zł. Chodzą do niej nie tylko dzieci z gminy Sulechów, ale i z gminy Czerwieńsk. Chcieliśmy, żeby burmistrz Czerwieńska dopłacał więcej do utrzymywania szkoły, bo do tej pory było to jedynie 14 tys. zł. Kwota, jaką udało się nam wynegocjować, czyli 29 tys. zł, w ogóle nas nie satysfakcjonuje.
W zamian gmina będzie musiała ponosić koszty dowozu dzieci do szkoły w mieście. Czy to się wam opłaca?
Sytuacja finansowa naszej gminy jest jaka jest. W tym momencie o wiele bardziej opłaca się nam zamknąć szkołę i płacić za dowozy dzieci do gimnazjum w Sulechowie, niż utrzymywać ją nadal na takich warunkach, jak dotychczas.
Mieszkańcy Pomorska są w szoku, że decyzja o likwidacji zapadła tak szybko. Poza tym mają do pana żal, że nie dotrzymuje pan obietnicy złożonej przed wyborami. Wiejskie szkoły miały nie być zamykane...
Zanim jeszcze podjąłem decyzję o likwidacji szkoły, przeprowadzałem z mieszkańcami konsultacje społeczne. Proponowałem rodzicom, nauczycielom, żeby pomyśleli o założeniu stowarzyszenia, które przejęłoby placówkę. Podobną propozycję złożyłem mieszkańcom Kalska i Bukowa, w których również są szkoły. Niestety, nikt się tego nie podjął. Rodzice dzieci, mieszkańcy, mówią, że mają do mnie żal. Doskonale o tym wiem. Spotykam się z wielkim sprzeciwem i oporem w związku z tą decyzją. Ale ja jestem burmistrzem całej gminy, a nie tylko jednej społeczności. Podatnik sulechowski dokłada do oświaty więcej niż wynosi subwencja z budżetu państwa. I ta sytuacja musi się zmienić.
Katarzyna Łukasik, sołtys Pomorska: Kiedy szkoła zostanie zamknięta, w naszej wsi nie będzie już nic
Szkoła w Pomorsku prawdopodobnie zostanie zamknięta. Uważa pani, że to zła decyzja?
Razem z rodzicami dzieci, pracownikami szkoły i mieszkańcami naszej wsi robimy wszystko, żeby odwieść władze gminy od tej decyzji. Bo uważamy, że jest ona krzywdząca nie tylko dla dzieci, ale i całej naszej społeczności. W naszym przypadku problem jest do tego trochę bardziej skomplikowany. Bo „walczymy” nie tylko z naszą gminą, ale i gminą Czerwieńsk, która dokłada się do finansowania szkoły w Pomorsku. A konkretniej - nie chce się dokładać więcej. Szkoły na wsiach to bardzo często jedyne ośrodki kultury, które skupiają nie tylko dzieci, ale i całą lokalną społeczność. Kiedy szkoła w Pomorsku zostanie zamknięta, w naszej wsi nie będzie już nic...
Przecież nie tylko burmistrz Ignacy Odważny, ale i kurator oświaty Bogna Ferensztajn przekonują, że to zmiana korzystna dla dzieci. Bo większa szkoła to większe możliwości rozwoju dla ucznia, lepsze warunki nauczania.
Absolutnie nie mogę się z tym zgodzić. W szkołach wiejskich owszem, klas jest mniej, w klasach jest mniej dzieci, ale dzięki temu nauczyciel może poświęcić więcej czasu na każdego ucznia. W dużych szkołach, gdzie w klasach jest około 30 uczniów, panuje w pewnym sensie anonimowość. W klasach małych jest czas i miejsce na dyskusję, na indywidualne podejście do ucznia. Jest bardziej kameralnie i bezpiecznie. Dzieci mają szkołę na miejscu. Kiedy szkołę zlikwidują, uczniowie będą spędzać całe dnie poza domem, bo trzeba będzie doliczyć czas na dojazdy do nowej szkoły.
Nie zamierzacie składać broni?
Nie, chcemy wykorzystać wszystkie możliwości. Planujemy złożyć pismo do przewodniczącego rady miasta i prosić o to, by radni przekazali swoje diety na rzecz naszej szkoły. Może to ją uratuje...
Czy zamykać szkoły w małych miejscowościach? Czy o likwidacji placówki powinna decydować ekonomia?
- Jadwiga Gotfryd, była radna, mieszkanka Jasienia: Małe szkoły w małych miejscowościach to takie nasze małe ojczyzny. Byłam przez lata radną gminy i wiem, jak ważna jest ekonomia, ale wiem też, jak wielkie znaczenie mają dla miejscowych takie szkoły. To miejsce integracji, centrum życia kulturalnego, gdzie odbywają się okolicznościowe imprezy, gromadzące mieszkańców. Ich zamykanie „zamyka” lokalną społeczność w czterech ścianach domów.
- Dariusz Krawczak, przedsiębiorca ze Słubic: To zależy od miejscowości. Jeśli jest z perspektywą rozwoju, to oczywiście szkoły likwidować nie wolno. Jeśli jednak nie budują nowych domów i osiedli, miejscowość stoi w miejscu, to utrzymanie całego budynku, opłaty, wynagrodzenia i inne koszty przemawiają za tym, by taką szkołę zlikwidować. Aczkolwiek im mniej dzieci, tym lepsze nauczanie.
- Dagmara Puzio, sprzedawca z Krosna Odrz.: Uważam, że nie powinno się likwidować szkół w małych miejscowościach. Patrzę na to przez pryzmat dzieci. Uczniowie musieliby tracić czas na dojazdy. Ponadto w mniejszych szkołach jest bezpieczniej i wszyscy się znają. Z ekonomicznego punktu widzenia wiele budynków po opuszczonych placówkach wciąż stoi i trudno je sprzedać. Tak było na przykład z przedszkolem w Połęcku, które na kupca czekało 15 lat.
- Kamila Lemańska-Matuszak z Zielonej Góry: Dla rodziców oczywiście wygodniej jest, żeby szkoła znajdowała się również w małych miejscowościach. Dla dzieci pewnie też. Poziom w mniejszych placówkach jest już tak wyrównany, że nie ma o co się martwić. W mniejszych klasach jest przecież większa szansa nad odpytanie każdego. A co za tym idzie, podejście do każdego ucznia jest bardziej indywidualne. Nie likwidujmy tych szkół z powodu braku pieniędzy.
- Grzegorz Szyszka, animator kultury z Międzyrzecza: Moim zdaniem nie powinno się likwidować małych szkół. Cięcie kosztów nie powinno być tu na pierwszym miejscu. Edukacja to nie biznes, żeby szukać w niej oszczędności. Mój syn chodzi do niewielkiej szkoły i jesteśmy bardzo zadowoleni. Im mniej dzieci w klasie, tym więcej czasu nauczyciele mogą poświęcić każdemu dziecku.
- Jerzy Patelka, przedsiębiorca z Nowej Soli: Uważam, że ludzie powinni dostawać to, za co płacą podatki. Faktycznie, coraz częściej zamykane są szkoły w małych miejscowościach, ale co z tego, skoro obciążenie finansowe nadal pozostaje po stronie rodziców, którzy nie mogą skorzystać z oświaty, bo szkoła jest zlikwidowana. Z drugiej strony zdarzają się sytuacje, kiedy utrzymanie szkoły jest finansowym absurdem, na przykład tam, gdzie są kilkuosobowe klasy.