- Po powrocie z pieszej wycieczki, np. do lasu, musimy dokładnie obejrzeć swoje ciało i sprawdzić, czy nie mamy kleszcza - mówi dr Ciebiera
Ogólnokrajowe media donoszą ostatnio o nowych odmianach, rzekomo bardzo groźnych kleszczy. Sprawdziliśmy to w naszym regionie. - Nie mamy żadnych informacji mówiących o tym, aby pojawiły się nowe, groźniejsze gatunki kleszczy. Dane o zachorowaniach, które otrzymujemy od lekarzy rodzinnych, są porównywalne do tych z poprzednich lat - mówi Angelika Cisek--Woźniak, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gorzowie.
Sygnały o „zmutowanych” gatunkach kleszczy dochodzą do nas praktycznie co roku. - Nowe odmiany mogą „przywędrować” do nas z migrującymi ptakami. Możliwe jes też „przywiezienie” ich na własnej skórze z zagranicznych podróży lub ze sprowadzanymi gadami czy płazami - mówi dr Olaf Ciebiera z Uniwersytetu Zielonogórskiego. „Obcy” kleszcz w naszym klimacie nie da sobie na dłuższą metę rady, ale... i tak może nas czymś zarazić. - Możemy spodziewać się chorób odkleszczowych, które pochodzą z krajów tropikalnych. Jeśli taki kleszcz zarażony jest chorobą tropikalną, człowiek może stać się „wektorem” jakiejś choroby - mówi dr Ciebiera. Zaznacza, że do takich sytuacji dochodzi sporadycznie.
A jak jest z „naszymi” rodzimymi kleszczami? - Jest ich w naszym województwie dużo, szczególnie w wilgotnych środowiskach - mówi dr Ciebiera. Aby zabezpieczyć się przed kleszczami, powinniśmy używać specjalnych preparatów - w sprayu lub w formie bransoletek, a także dokładnie sprawdzać swoje ciało po spacerach w lesie czy parku.
- Kleszcza możemy złapać nawet w ogródku przy bloku. Są bardzo groźne i zawsze uczulam pacjentów, by dokładnie się oglądali - mówi pediatra Krystyna Sławińska z Gorzowa. Lekarka wyjaśnia, że kleszcze mogą powodować boreliozę lub zapalenia mózgu. - Przed zapaleniem mózgu możemy się uchronić przez szczepienie. Najlepiej wykonać je zimą. Każde dziecko powinno być właśnie w tym kierunku szczepione - mówi Sławińska.
Lekarka podkreśla, że przed boreliozą nie jesteśmy w stanie się uchronić. - To bardzo groźna i podstępna choroba, której możemy nie wykryć przez lata. Jeśli po ukąszeniu kleszcza zauważymy powiększającą się czerwoną plamkę, niezwłocznie udajmy się do lekarza. W takich sytuacjach natychmiast podaje się antybiotyki. Tego objawu nie można bagatelizować - mówi Sławińska.
Jeśli „złapaliśmy” już kleszcza, możemy go usunąć specjalnym lassem (rodzaj uchwytu) dostępnym w aptekach. - Kosztuje ponad 20 zł i jest wielokrotnego użytku - mówi farmaceutka z Gorzowa. - A gdy boimy się usuwać kleszcza albo nie możemy sobie z nim poradzić, należy zgłosić się do lekarza. Każda placówka w takiej sytuacji pomoże uporać się z problemem - mówi pediatra.