Dobiega końca proces oskarżonego o zabójstwo kobiety Mariana C., którego śledczy podejrzewają, że ma na koncie więcej ofiar.
Pod koniec października 2014 r. przy ul. Sulechowskiej w Zielonej Górze, w szambie koło jednej z opuszczonych kamienic, znaleziono szczątki kobiety. Prokuratura szybo ustaliła, że to zaginiona Beata N. Kobieta została zamordowana, a zabójca ukrył jej ciało w dawnym szambie.
Śledczy ustalili, że kobieta zmarła z powodu urazów głowy. Podejrzanym okazał się bezdomny Marian C., mężczyzna, który już wtedy siedział w areszcie, bo był oskarżony w innej sprawie o usiłowanie zabójstwa. Ustalono, że Beata N. została zamordowana w 2008 r. Miała 47 lat i znała się ze swoim katem. Często piła z nim alkohol. Mieszkańcy ul. Sulechowskiej nie wiele wiedzieli o tym co dzieje się w opuszczonym domu w ich sąsiedztwie. Dziś ledwo sobie przypominają tę tragedię.
W pustostanie od lat urzędowali bezdomni, gdzie rolę ,,gospodarza’’ w trakcie alkoholowych libacji obejmował 65-letni Marian C. Agresywny, nie znoszący sprzeciwu, zastraszał innych bezdomnych. Pewnego dnia zwabił na melinę Beatę C., którą potem zrzucił ze schodów i dobił drewnianym kołkiem. Według oskarżyciela przyczyną morderstwa była zemsta za to, że 47-latka była świadkiem w sprawie Mariana C., gdy znęcał się nad konkubiną. Oskarżony twierdzi, że Beata C. sama spadła ze schodów.
Sąd przesłuchał już świadków, proces dobiega końca. Marianowi C. grozi 25 lat więzienia. Jednak śledczy podejrzewają, że Marian C. zabił więcej osób w złości w trakcie libacji. I nie są to przypadkowe ofiary. To prawdopodobnie kumple od kieliszka. - Na liście mamy między innymi osoby, które figurują jako zaginione do wielu lat - mówił już w 2014 r. Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej.