- Współczesna onkologia zmierza do tego, aby chory był sprawny, mógł normalnie funkcjonować na co dzień - mówi prof. Piotr Wysocki, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej
Prawie 30 proc. Polaków pali papierosy. Jak to przekłada się na nowotwory płuc?
Palenie tytoniu jest jednym z najważniejszych czynników ryzyka zachorowania na raka płuca, bo ilość toksyn dostających się do naszego układu oddechowego wraz z dymem papierosowym jest ogromna. Palacze rakotwórczym dymem bombardują organizm nieustannie. Cierpią na tym głównie tkanki w obrębie płuca, mające bezpośredni kontakt z dymem papierosowym, bo toksyczne substancje dostają się bezpośrednio do wnętrza komórek wyścielających oskrzela i uszkadzają je. Ale to tylko początek. Szkodliwe związki mogą w pęcherzykach płucnych wchłaniać się do krwi i być dalej przenoszone do innych narządów – trzustki, nerek, pęcherza moczowego, gdzie również mogą wywoływać chorobę nowotworową.
A jak taki proces nowotworzenia wygląda w płucach?
Toksyny dostarczane do organizmu, po wniknięciu do komórek, uszkadzają w nich materiał genetyczny prowadząc do mutacji. Nagromadzenie się takich uszkodzeń powoduje, że w pewnym momencie komórka „wariuje” i zaczyna dzielić się bez zahamowania. W zdrowym organizmie układ odpornościowy wyszukuje i niszczy niebezpieczne komórki, które powoli nabywają cech nowotworowych. Jednak ciągłe, dalsze uszkadzanie komórek toksynami powoduje, że w końcu stają się one całkowicie niewidoczne dla układu odpornościowego, zaczynają rosnąć w formie guza i wnikać do naczyń krwionośnych, rozprzestrzeniając się po całym organizmie w formie przerzutów.
Objawy nowotworu są charakterystyczne, ale kiedy już się pojawią, często jest za późno.
Tak, rak rozwija się kilka, kilkanaście lat, najpierw z jednej uszkodzonej komórki, która jest widoczna tylko pod dobrym mikroskopem. Gdy w rentgenie czy tomografie widzimy chorobę, to są to już skupiska liczące miliony lub nawet miliardy komórek nowotworowych. A im większy guz, tym większe ryzyko, że chorego nie wyleczymy.
Co się dzieje, że nagle zaczynamy tę chorobę odczuwać?
Obecność rozrastającego się guza w pewnym momencie powoduje wystąpienie objawów, np. w konsekwencji zatkania oskrzela. Chory zaczyna się szybciej męczyć, w obszarze płuca, do którego nie dociera powietrze, rozwijają się bakterie i dochodzi do zapalenia płuca. Pojawia się kaszel, duszność, czasem krwioplucie. Dostające się do naczyń krwionośnych komórki nowotworowe mogą zwiększać ryzyko zakrzepicy i zatorowości. Niszczenie przez nowotwór nerwów czy struktur kostnych powoduje silne dolegliwości bólowe. Co więcej, rak płuca często potrafi produkować substancje przypominające hormony, a wtedy pojawiają się bardzo różne objawy, które zazwyczaj towarzyszą zupełnie innym chorobom, takim jak np. nadczynność kory nadnerczy czy tarczycy.
Więc jak diagnozuje się raka?
Przede wszystkim za pomocą badań obrazowych – tomografii komputerowej, badań rentgenowskich oraz badania endoskopowego (bronchoskopii), które umożliwia pobranie wycinka tkankowego w celu postawienia ostatecznej diagnozy.
Jeśli okaże się, że to nowotwór, jak wygląda leczenie?
Kiedy mamy do czynienia z wczesnym rakiem płuca, który jest zlokalizowany tylko w jednym miejscu, najlepszym rozwiązaniem jest operacja. Wtedy w zależności od lokalizacji guza wycinamy konkretny płat, staramy się uniknąć usuwania całego płuca. Zabieg może być poprzedzony chemioterapią. Czasem stosujemy ją, tak jak radioterapię, również po zabiegu, aby zniszczyć potencjalnie pozostawione komórki nowotworowe i zapobiec nawrotowi choroby. Natomiast w sytuacji, kiedy z powodu miejscowego zaawansowania, przerzutów lub złego stanu sprawności chorego, nie możemy przeprowadzić operacji, szansa na całkowite wyleczenie dramatycznie maleje.
Co wtedy?
Jeśli wiemy, że nie pozbędziemy się już nowotworu i mamy tym samym do czynienia z chorobą nieuleczalną, zależy nam na dwóch kwestiach: maksymalnym przedłużeniu życia oraz na jak najlepszej jakości życia. Robimy wszystko, aby rak płuca w takiej sytuacji stał się chorobą przewlekłą, której nie da się wyleczyć, ale z którą można długo żyć. Współczesna onkologia zmierza do tego, aby chory był sprawny, mógł normalnie funkcjonować na co dzień. Zmienia się więc koncepcja leczenia. Kiedyś podawano pacjentowi jak najwięcej leków naraz, żeby uderzyć w chorobę. Dziś okazuje się, że taki, bardzo agresywny sposób leczenia, powinien być stosowany tylko w rzadkich przypadkach. Współczesna onkologia dopasowuje chemioterapię do przebiegu choroby – jeżeli choroba nie jest agresywna, nie postępujemy agresywnie, jeżeli choroba się nie spieszy, my również się nie spieszymy i czasami po prostu czekamy na właściwy moment na rozpoczęcie lub kontynuację terapii.
Jak to wygląda w praktyce?
Coraz więcej leków jest dostępnych w formie tabletek. Te, które kiedyś podawano chorym co kilka tygodni dożylnie, mogą być przyjmowane codziennie pod postacią kilku tabletek. Wtedy toksyczność leczenia jest zminimalizowana, a pacjenci nie odczuwają klasycznych powikłań. Zmniejsza się ryzyko nietolerancji terapii, chory może bez niepotrzebnych przerw otrzymywać leki, a choroba jest trzymana w ryzach.
A jak zadbać o jakość życia?
Ważnym elementem w trakcie leczenia jest odpowiednie żywienie połączone z kontrolowanym, regularnym wysiłkiem fizycznym. Podczas choroby zanika masa mięśniowa. Nie ma cudownych diet, ani suplementów, które poprawią rokowanie chorego. Możemy jednak doradzić pacjentowi rodzaj zbilansowanej diety, która uzupełni braki, dostarczy odpowiednich ilości substancji odżywczych, dzięki którym nie straci na wadze. Z kolei wysiłek fizyczny zapobiega utracie masy mięśniowej, wzmacnia organizm oraz stymuluje układ odpornościowy, który jest sprzymierzeńcem w walce z chorobą. Niestety chorzy na raka płuca, to często wieloletni palacze, którzy nie mają dobrej kondycji. Dlatego mówiąc o profilaktyce, musimy pamiętać o następujących zaleceniach: rzuceniu palenia, aktywności fizycznej i utrzymywaniu prawidłowej masy ciała.