SS

Cud w muzeum - Orła cień przestał być cieniem

Dariusz Subocz z Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa w Grębocinie podczas żmudnej konserwacji poznał dogłębnie plan ORP Orzeł. Fot. Jacek Smarz Dariusz Subocz z Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa w Grębocinie podczas żmudnej konserwacji poznał dogłębnie plan ORP Orzeł.
SS

Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa w Grębocinie opuścił po gruntownej konserwacji cenny dokument sporządzony 77 lat temu w holenderskiej stoczni.

„Wielkie uroczystości związane z obchodem 19. rocznicy odzyskania przez Polskę dostępu do morza odbyły się w atmosferze radości i dumy. (...) Delegacje przedefilowały na molo Prezydenta, do którego przybył owacyjnie witany ORP »Orzeł«. Statek podwodny przybił majestatycznie do brzegu w chwili, gdy orkiestra grała hymn narodowy na powitanie generała Sosnkowskiego...”.

W ten sposób wydawane w Toruniu „Słowo Pomorskie” informowało w lutym 1939 roku o przybyciu do Polski dumy polskiej floty, zbudowanego w Holandii głównie dzięki składkom społeczeństwa nowego nurkowca, podwodnego krążownika ORP Orzeł.

Podwodna odyseja

Nikomu z wiwatujących z pewnością nie przyszło nawet do głowy, że już za nieco ponad pół roku o okręcie i jego załodze będą pisały zachodnie gazety. Nie tylko one zresztą, brawurową ucieczkę internowanego w Tallinie Orła odnotowały również pisma radzieckie.

Nikt z tych, którzy przyglądali się okrętowi wpływającemu na początku 1939 roku do gdyńskiego portu, nie przypuszczał, że za kilka miesięcy pozbawiona map, przyrządów nawigacyjnych i częściowo rozbrojona polska jednostka będzie do października trzymała w szachu niemiecką marynarkę wojenną i opuści Bałtyk dzień po tym, kiedy na lądzie złoży broń ostatnia duża jednostka polskiego wojska.

O tym, że nieco ponad rok później, 8 kwietnia 1940 roku polski okręt podwodny zatopi u wybrzeży Norwegii niemiecki transportowiec z wojskiem, informując jednocześnie brytyjskie dowództwo o rozpoczynającym się właśnie hitlerowskim ataku na Norwegię, nie dumali nawet najwięksi fantaści.

W chwili, kiedy w Gdyni trwały uroczystości związane z rocznicą powrotu Polski nad morze, sytuacja polityczna na kontynencie była skomplikowana, jednak przecież nasza armia była silna, a w razie czego mogła liczyć na wsparcie potężnych sojuszników...

W swój ostatni rejs Orzeł wypłynął ze szkockiego Rosyth 23 maja 1940 roku. Z patrolu miał powrócić 6 czerwca, jednak do bazy nie dotarł. Nie wiadomo, gdzie i dlaczego zatonął. Poszukiwania wraku, a zarazem próby rozwiązania jednej z największych zagadek polskiej marynarki trwają do dzisiaj.

Pamiątek z Orła zachowało się bardzo niewiele, uratowany w Grębocinie plan okrętu jest jednym z niezwykle cennych wyjątków. Gdyby nie wizyta w Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa, ten skarb mógłby przestać istnieć.

Niebezpieczna taśma

Arkusz papieru niemal dwumetrowej długości, szeroki na 68 cm, na którym umieszczono plan okrętu, był w wielu miejscach przedarty. Ktoś kiedyś próbował go wzmocnić, podklejając taśmą z reklamą Domu Książki, czym jednak dokumentowi nie pomógł.

- Jej klej przesycił papier, pozostawiając trwałe zabarwienia - mówi Dariusz Subocz, który zajął się konserwacją planu.

Po zabiegach konserwatorskich polska bandera narysowana 77 lat temu nad śródokręciem nie jest już zabrudzona ani pognieciona. W Grębocinie plan został nie tylko oczyszczony i naprawiony, ale również umieszczony na specjalnym stelażu.

Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, dokąd dokument wczoraj powrócił, będzie mogło zademonstrować swojego Orła w pełnej okazałości.

Muzeum wśród cudów

Jest to kolejna bezcenna pamiątka, jaka ostatnio trafiła do Grębocina w opłakanym stanie, aby opuścić działającą przy muzeum pracownię konserwacji papieru w doskonałej formie. Informowano już o reanimowanych tam listach polskich monarchów czy papierowych pamiątkach wojennej tułaczki polskich uchodźców, którym razem z armią generała Andersa udało się wydostać ze Związku Radzieckiego.

Stworzone przez entuzjastów muzeum działające w dźwigniętym z ruin gotyckim kościele posiada największą w Europie kolekcję pras drukarskich. W jego zbiorach znajdują się również zabytki starożytne oraz rarytasy pochodzące z Dalekiego Wschodu.

Nic więc dziwnego, że muzeum zostało nominowane do tytułu jednego z siedmiu nowych cudów Polski w prowadzonym właśnie konkursie „National Geographic”. Nasze województwo reprezentują w tym plebiscycie dwa obiekty - nowa sala na Jordankach oraz właśnie Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa w Grębocinie.

Autor: SS

SS

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.