Co się zdarzyło w przedszkolu w Nowym Sączu? Dyrektorka przerywa milczenie
Rozmowa. Ewelina W., dyrektorka Niepublicznego Przedszkola „Mali Odkrywcy” w Nowym Sączu, przerywa milczenie. W rozmowie z nami opowiada o ciążących na niej zarzutach i przedstawia swoją wersję wydarzeń.
Zapytam wprost. Znęcała się pani nad trzyletnim podopiecznym przedszkola?
Absolutnie nie. Nigdy, nawet swojego dziecka nie uderzyłam, co dopiero malucha, który został oddany przez rodziców pod opiekę moją i pracowników mojego przedszkola. Gdyby do takich sytuacji dochodziło, to już dawno nie prowadziłabym placówki. Rodzice natychmiast by zareagowali. A przedszkole prowadzę od 2015 roku. Nigdy żadnych skarg nie było.
Jednak do prokuratury trafiło nagranie z przedszkolnego monitoringu, które sugeruje coś innego. Zdaniem prokuratury to jeden z dowodów na to, że jednak do znęcania doszło.
To kwestia interpretacji. Uważam, że nagranie zostało zmanipulowane. Puszczone w szybszym tempie. Przez to ruchy wydają się gwałtowniejsze. W rzeczywistości wyglądało to zupełnie inaczej.
To znaczy?
Nagranie pokazuje, jak próbuję usypiać Kacpra. Może wygląda to drastycznie, ale nie robiłam mu krzywdy. Zarzuca mi się, że szarpałam malucha, siadałam na nim. To nieprawda. Usypianie chłopca zajmowało dużo czasu, czasami nawet godzinę. Był z tym problem, bo zazwyczaj nie chciał, a mama nas o to prosiła. Gdy nie spał w przedszkolu, to potem zasypiał zaraz po powrocie do domu. Budził się wieczorem i do późnej nocy nie chciał zasnąć. Mama wiedziała, w jaki sposób go usypiamy.
W dalszej części tekstu przeczytasz
- jak wyglądało śledztwo?
- jak według dyrektor przedszkola wyglądała opieka nad dzieckiem?
- czy los przedszkola jest przesądzony?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień