Co czeka Polskę w finałach mistrzostw świata 2018?

Kandydatów do czołowych miejsc w przyszłorocznym mundialu jest tak wielu, że trudno, może najtrudniej w historii, znaleźć jednego murowanego pretendenta do zwycięstwa. Wyniki ubiegłotygodniowego losowania grup w żaden sposób tego nie ułatwiają.

Rezultaty gry w kulki w Pałacu Kremlowskim podpowiadają tylko, kto ma więcej szans na awans do następnej rundy. Dla najlepszych sześciu - siedmiu reprezentacji wyjście z grupy nie jest jednak w MŚ celem, a jedynie etapem w drodze...

Grupa A

Uznawana nie tylko za najsłabszą ze wszystkich w czerwcowym turnieju, ale przez serwis analityczny FiveThirtyEight - za najmniej wartościową w ostatnich 32 latach. Rosjanie trafili do niej, jakby ktoś - wybaczcie objawy spiskowej fobii - zadbał, by przypadkiem nie odpadli zaraz na początku imprezy. W komentarzach po ceremonii na Kremlu nie pojawiły się wprawdzie podejrzenia o jakieś ciepłe kulki (z podgrzanymi Saudyjczykami i Egipcjanami), ale chyba nikt nigdy wcześniej gospodarzom aż tak dobrze nie zrobił. Zakładając jednak, że mieli po prostu szczęście, było im ono bardzo potrzebne. Bo to nie Polskę powinni sobie wymarzyć trenerzy innych zespołów, ale najsłabszą - moim zdaniem - w I koszyku Rosję. Obecne pokolenie piłkarzy „Sbornej”, pozbawione wielkich indywidualności, gra futbol nijaki i wcale nie jest pewne, czy po klęsce na „Euro 2016” wzięłoby udział w mundialu 2018, gdyby musiało walczyć w kwalifikacjach. Faworytem jest Urugwaj, Rosja powinna być na 2. miejscu, ale fajnie by było, gdyby zacięty z nią bój stoczył Egipt, a w jego barwach piłkarz wybitny, o umiejętnościach zupełnie poza zasięgiem któregokolwiek z Rosjan - Mohamed Salach (Liverpool), wspierany przez zawodników Arsenalu, Stoke i West Bromwich Albion.

Prognoza: 1. Urugwaj, 2. Rosja, 3. Egipt, 4. Arabia Saudyjska.