Cenzura w bydgoskim muzeum?!

Czytaj dalej
Fot. Filip Kowalkowski
Krzysztof Błażejewski

Cenzura w bydgoskim muzeum?!

Krzysztof Błażejewski

- To skandal, żeby w muzeum wprowadzać cenzurę! - irytowała się nasza Czytelniczka. - Na wystawie w spichrzach zasłonięto „to i owo” w klasycznych rzeźbach jakimiś listkami!

Zdaniem naszej Czytelniczki oglądającej wystawę czasową Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy pt. „Zabawy ze sztuką” Mateusza Solińskiego eksponowaną w spichrzach nad Brdą od 7 maja tego roku, na której wystawione są reprodukcje najsłynniejszych dzieł sztuki, nie powinno dochodzić w muzeum do zasłaniania tzw. wstydliwych partii ciała.

- Wielkiej sztuki nie powinno się cenzurować - mówiła nasza Czytelniczka.

- Byłam na tej wystawie wcześniej i słyszałam niepochlebne opinie o eksponowanych genitaliach od osób zwiedzających wystawę z dziećmi. Zapewne pod wpływem tych głosów muzeum podjęło decyzję o przysłonięciu co niektórych fragmentów rzeźb, ale taką decyzję uważam za skandaliczną. Swoją opinią podzieliłam się z kustoszem, wysłałam też list do dyrekcji muzeum - kontynuuje nasza rozmówczyni.

- To nie była cenzura, tylko jednostkowy przypadek. Dawidowi przylepiliśmy listek ze sztucznego bluszczu na życzenie opiekunek grupy dzieci, które miały zajęcia w muzeum. Niestety, przez zapomnienie został na następny dzień - mówi zastępca dyrektora muzeum Inga Kopciewicz.

W Muzeum Okręgowym im. Leona Wyczółkowskiego na prośbę opiekunek grupy dzieci, które przyszły na zajęcia plastyczne, nagość Dawida została przykryta. To był tylko ewenement.

O zasłoniętych genitaliach kopii słynnej rzeźby Dawida autorstwa Michała Anioła na wystawie „Zabawa ze sztuką” eksponowanej w spichrzach nad Brdą powiedziała nam oburzona tym faktem Czytelniczka „Expressu”. Jej zdaniem, „cenzurowanie” przez pracowników muzeum arcydzieł sztuki jest niedopuszczalne, oburzające i śmieszne zarazem.

Zapomniana osłonka

Wystawa „Zabawa ze sztuką” autorstwa Mateusza Solińskie-go prezentowana jest od maja. Na stronie internetowej muzeum zobaczyć można galerię zdjęć z wernisażu wystawy. Widać na niej rodziców i dziadków z dziećmi, kontemplujących pokazywane dzieła, w tym m.in. kopię rzeźby Michała Anioła oraz kopię grafiki Albrechta Dürera przedstawiającą Adama i Ewę. W pierwszym przypadku, jak wszyscy wiedzą, genitalia Dawida są widoczne, natomiast Dürer te elementy ciała przykrył figowym listkiem. Jeśli taka sytuacja trwała od maja, to dlaczego muzeum wpadło na pomysł „ubrania” Dawida dopiero teraz?

Jak się okazuje, było to jednorazowy przypadek zasłonięcia genitaliów nie listkiem figowym, ale... ze sztucznego bluszczu na życzenie wychowawczyń grupy dzieci. Następnego dnia rano osłonka miała być zdjęta. Pracownicy muzeum zapomnieli jednak o tym i stąd cała sprawa.

Sztuka bez cenzury

- W naszym muzeum nie „cenzurujemy” sztuki, nie ingerujemy w pokazywane dzieła - deklaruje zastępca dyrektora do spraw zbiorów Inga Kopciewicz. - Nigdy do takich działań nie przyłożymy ręki. Jesteśmy na tyle poważni, że na taki krok nie zdecydowalibyśmy się. To było jednostkowe zdarzenie, uznaliśmy, że wychowawczynie dzieci lepiej wiedzą, co można im pokazać, a czego nie na określonym etapie rozwoju dziecka i tylko dlatego przystaliśmy na taką prośbę. Od wielu lat prezentowane przez nas wystawy nie wzbudzały kontrowersji, a przecież prezentowane są w muzeum akty i różnego rodzaju inne dzieła. Ich ekspozycja nie stanowi żadnego problemu.

Spory wokół Venus

W Bydgoszczy kontrowersje wokół nagości należą do miejskich tradycji, choć dzisiaj już mocno zapomnianych. Przed II wojną wielokrotnie przeprowadzano akcje ubierania w różne ciuchy statuy Łuczniczki, która znajdowała się wówczas na placu Teatralnym. Potem, na początku lat siedemdziesiątych ub. stulecia, wielkie emocje wywoływała doroczna wystawa aktu w fotografii pod nazwą „Venus”, prezentowana w Salonie Wystaw Artystycznych. Z jednej strony, były tłumy ciekawskich, z drugiej - przeciwnicy, którzy grozili zniszczeniem fotogramów i zablokowaniem wejścia do budynku. W najnowszych czasach kontrowersje przeniosły się do Teatru Polskiego, gdzie zderzyli się ze sobą zwolennicy pełnej wolności w sztuce i obrońcy uczuć religijnych.

- W ostatniej dekadzie jedyną wystawą, jaka wzbudziła w niektórych ludziach podobne emocje, była ekspozycja rysunków Natalii Lachowicz z Wrocławia, prezentowana u nas pod tytułem „Najprawdziwsza historia miłości”, gdzie seks przedstawiono w śmiały, oryginalny sposób - dodaje dyrektor Kopciewicz. - Byliśmy wówczas atakowani z różnych stron, ale nie ustąpiliśmy i nie zrezygnowaliśmy z ekspozycji. To był 2009 rok. Od tej pory nigdy - aż do teraz - nie mieliśmy do czynienia z podobnymi reakcjami.

Krzysztof Błażejewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.