Calm Hatchery zdobywa świat
Zbierają najlepsze recenzje od tuzów muzyki metalowej całego świata. Koncertują z największymi gwiazdami, mają na koncie kilka płyt i są ze Słupska.
Być może mało kto ze zwykłych czytelników „Głosu Pomorza” wie i zdaje sobie sprawę, że w Słupsku mamy prawdziwy produkt eksportowy, który porusza sceny i wydawnictwa na całym świecie.
Mowa o zespole Calm Hatchery grającym najwyższej próby death metal.
Jakby tego było mało, występuje on na scenach z największymi tuzami tej muzyki na świecie, którzy w metalowym świecie nierzadko czczeni są jak bogowie muzyki. Przykład? Proszę bardzo. Niedawny występ u boku Maksa Cavalery, założyciela Sepultury i Soulfly.
Niby Calm Hatchery podczas koncertu było supportem dla tej brazylijskiej gwiazdy, ale jak można przeczytać na fejsbukowym profilu wokalisty Marcina Szczepańskiego: „Jeżeli Max Cavalera po wspólnym koncercie mówi ci, że słucha twojego bandu, ty oczywiście uważasz, że to kurtuazja i w to po prostu nie wierzysz; po czym ten zaczyna sypać ci tytułem płyty i kawałków, tzn. że jest się już true?!”.
To jest jedna z najlepszych recenzji, jaką może dostać zespół z małego, nikomu nieznanego, a już szczególnie w Brazylii, Słupska. O tym, że zespół coś znaczy nie tylko dla lokalnej publiczności, mówi też niejedna już trasa koncertowa z Vaderem, niekwestionowanym liderem tej muzyki nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.
Świadczy też o tym występ Calm Hatchery na Wacken Festival, który jest jednym z największych na świecie festiwali muzyki metalowej, i na wielu wielu innych imprezach.
Calm Hatchery ma szansę, a właściwie stoi już w tej chwili u progu wielkiej kariery muzycznej, porównywalnej z karierą Vadera, Behemotha i innych.