Cała prawda o bohaterze ze stacji w Gdańsku

Czytaj dalej
Fot. kmdr ppor. Radosław Pioch Marynarka Wojenna RP
Monika Nowsowicz-Kaczorowska

Cała prawda o bohaterze ze stacji w Gdańsku

Monika Nowsowicz-Kaczorowska

Od wielu dni jest na ustach całej Polski. Bohater, który rzucał się pod nadjeżdżający pociąg i uratował człowieka, to porucznik Piotr Bidziński . Pochodzi z naszego regionu. Film pokazywały wszystkie polskie telewizje.

Podporucznik Piotr Bidziński ma 31 lat. Pochodzi z Godowa w gminie Pawłów w powiecie starachowickim. Jest absolwentem Szkoły Podstawowej w Godowie i II Liceum Ogólnokształcącego w Starachowicach oraz Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. Służy w załodze rozpoznania radioelektronicznego w 3 Flotylli Okrętów Rozpoznawczych na okręcie „Hydrograf” na stanowisku dowódcy działu eksploatacji. Obecnie przygotowuje się do egzaminu na samodzielne dowodzenie siłownią okrętową.

- Nie uważam się za bohatera. Na bohaterstwo trzeba zapracować latami, długotrwale. Tam na peronie wszystko działo się za szybko, żeby się przygotować na bohaterstwo. Moim zdaniem, była to właściwa postawa obywatela - mówi o sobie Piotr Bidziński z Godowa w gminie Pawłów w powiecie starachowickim, który w zeszłym tygodniu uratował przed śmiercią pod kołami pociągu mężczyznę.

O krok od tragedii

O tej akcji mówiły wszystkie telewizje i pisały wszystkie ogólnopolskie gazety. Młody człowiek, 31-letni Piotr Bidziński, podporucznik marynarki, żołnierz 3 Flotylli Okrętów, na kilka sekund przed wjazdem na peron lokomotywy zeskoczył na tory i odciągnął na bok mężczyznę, który chwilę wcześniej spadł na torowisko. Dramatyczna akcja rozegrała się na stacji Szybkiej Kolei Miejskiej w Gdańsku Wrzeszczu. Podporucznik marynarki Piotr Bidziński czekał na pociąg, którym miał wrócić do domu w Gdyni. Wracał wtedy ze stacji krwiodawstwa, gdzie oddawał krew.
- Widziałem spacerującego chwiejnym krokiem mężczyznę, ale zwróciłem na niego uwagę dość krótko, bo nie zbliżał się do linii wymalowanej na peronie. Mężczyzna miał na sobie plecak, a w ręce trzymał torbę. Nagle zauważyłem, że mężczyzna podchodzi do krawędzi peronu. Zrobił kilka drobnych kroczków, zachwiał się wtedy silniej i spadł na torowisko. A pociąg już wjeżdżał na stację - opowiada Piotr Bidziński.

Decyzja w ułamku chwili

Kamery monitoringu na stacji zarejestrowały, że od upadku na tory mężczyzny do wjazdu pociągu na peron minęło zaledwie dziewięć sekund. Podporucznik Piotr Bidziński, który widział upadek mężczyzny, mówi, że w ułamku sekundy ocenił ryzyko, przeanalizował możliwości ratunku dla mężczyzny i swoje szanse na pomoc. Jak mówi, nie miał zamiaru narażać swojego życia, ale czuł, że zdąży pomóc człowiekowi na torach.
- Sytuacja jednoznacznie wskazywała, że upadek na tory przed nadjeżdżającą SKM-ką nie skończy się dobrze. Prześwit między torami a podwoziem pociągu wynosi kilkanaście centymetrów, a lokomotywa z przodu ma zainstalowany zderzak, którym usuwa z torów przeszkody. Nie trzeba mieć bujnej wyobraźni, żeby przewidzieć, co się mogło stać - mówi Piotr Bidziński.
- Wiedziałem, że nie zdołam wyciągnąć mężczyzny do góry na peron. Peron jest dość wysoki, ma około metra. Zauważyłem, że pomiędzy ścianą peronu a torami tworzy się nisza szeroka na jakieś 70 centymetrów. Widziałem, że mężczyzna próbuje się podnieść, ale przeszkadzał mu plecak i trzymana w ręce torba. Skoczyłem na tory, szarpnąłem mężczyznę za szelki plecaka, który miał na sobie. Poderwałem go do góry i pociągnąłem w tę niszę razem ze sobą, układając równolegle do torów.
Maszynista, który prowadził skład Szybkiej Kolei Miejskiej widząc, co dzieje się na torach, zaczął hamować. Ludzie stojący na peronie zobaczyli, że najpierw na tory spada człowiek, potem ktoś za nim skacze, a za chwilę usłyszeli przeraźliwy pisk hamulców pociągu. Pociąg zatrzymał się na peronie, obok Piotra Bidzińskiego i uratowanego mężczyzny. Mężczyznę na peron wydobyli pracownicy Służby Ochrony Kolei. Trafił do szpitala, ale nic poważnego mu się nie stało. Akcję ratunkową pokazały wszystkie ogólnopolskie telewizje.

W superlatywach

Z postawy podporucznika marynarki Piotra Bidzińskiego dumni są jego przełożeni. Komandor porucznik Jarosław Skwiercz mówi, że czuje dla młodego człowiek pełen szacunek. - Podporucznik Piotr Bidziński miał możliwość wykazać swoją odwagę, hart ducha, opanowanie. Podjęcie decyzji i jej wykonanie trwało jakieś 2,5 sekundy - mówi komandor Jarosław Skwiercz. - Piotr Bidziński jest człowiekiem bardzo rozważnym, ambitnym i pracowitym. Odznacza się także ogromną empatią. Od roku obserwuję jego intensywny rozwój. Zdał mnóstwo egzaminów. Teraz przygotowuje się do ważnego egzaminu na samodzielne dowodzenie siłownią okrętową. Swoim czynem zaskoczył mnie potrójnie. Na co dzień rozważny i spokojnie podejmujący decyzje wykazał się umiejętnością szybkiej oceny ryzyka i natychmiastowego podjęcia akcji. Zaprezentował przy tym doskonałą formę fizyczną.
Jak powiedział komandor Skwiercz, z doświadczenia wie, że nie każdy prymus nadaje się do służby na morzu. Podporucznik Piotr Bidziński udowodnił, że nadaje się do ciężkiej służby.
- To jest żołnierz honorowy, który zdał właśnie bardzo ważny egzamin w życiu - podkreślił komandor.
- To spokojny, pracowity i bardzo ambitny chłopak. Pochodzi z wielodzietnej rodziny, w domu się nigdy nie przelewało, ale chłopak miał chęć do pracy, skończył studia. Wszyscy mówią, że zachował się jak prawdziwy bohater - dodała Krystyna Cieślik, sołtyska z Godowa.

Uhonorowany

Piotr Bidziński został już uhonorowany za swoje zachowanie. Dostał list gratulacyjny od wojewody pomorskiego Dariusza Drelicha, list gratulacyjny od dowódcy 3 Flotylli Okrętów kontradmirała Krzysztofa Jaworskiego, wyróżnienie od Polskiego Czerwonego Krzyża. W piątek, 24 lutego na okręcie „Hydrograf”, gdzie służy podporucznik Piotr Bidziński odbędzie się uroczystość, podczas której podziękowania bohaterskiemu żołnierzowi przekażą przedstawiciele Szybkiej Kolei Miejskiej. Piotr Bidziński ma także otrzymać medal od dowódcy Centrum Operacji Morskich wiceadmirała Stanisława Zarychty, a jego przełożony komandor Jarosław Skwiercz złożył wniosek do prezydenta Polski Andrzeja Dudy o uhonorowanie bohatera Medalem za Ofiarność i Odwagę.
Odznaczenia przyznają mu także władze województwa świętokrzyskiego i rodzimej gminy. - Jesteśmy dumni, że pochodzący z naszej gminy żołnierz wykazał się wzorową postawą i ogromną odwagą - mówi wójt gminy Pawłów Marek Wojtas. - Chcemy zaprosić go na którąś z najbliższych sesji Rady Gminy i uhonorować go pamiątkowym dyplomem i statuetką gminy.
Na tej samej sesji - pod koniec lutego lub pod koniec marca - podporucznik Piotr Bidziński odbierze list gratulacyjny od wojewody świętokrzyskiej.

Monika Nowsowicz-Kaczorowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.