Gizela Chmielewskagiz@lucim.org

Bydgoszczanie ratowali Wawel, wpłacając „cegiełki”

W 1938 r. Wawel zwiedzała bydgoszczanka Anna Słabicka z narzeczonym Staszkiem Kowalczykiem (zginął w Katyniu). Fot. Zbiory Anny Słabickiej W 1938 r. Wawel zwiedzała bydgoszczanka Anna Słabicka z narzeczonym Staszkiem Kowalczykiem (zginął w Katyniu).
Gizela Chmielewskagiz@lucim.org

W 1921 r. rozpoczęła się zbiórka pieniędzy na odnowienie Wawelu. Wśród hojnych ofiarodawców nie zabrakło bydgoszczan.

Dowody w postaci tabliczek, umieszczonych na wawelskim murze, oglądają dziś tysiące turystów odwiedzających Kraków. W tym również mieszkańcy Bydgoszczy.

Zbiórkę pieniędzy zorganizowano z potrzeby chwili- na pomoc państwa w tym względzie nie można było liczyć. Dopiero co odrodzona Polska miała wówczas ważniejsze potrzeby, niż ratowanie zabytkowych obiektów, choćby najcenniejszych. Grupa ludzi z prof. Adolfem Boguszem-Szyszko na czele uznała, że w takim razie trzeba się odwołać do ofiarności rodaków.

Apel w sprawie Wawelu nie pozostał bez echa - poruszył ludzi w całym kraju, ale też za granicą. Początkowo jedną cegiełkę, z których każda otrzymywała specjalny numer, można było kupić za 30 tys. marek, co stanowiło koszt pracy jednego dnia przy renowacji.

W Bydgoszczy lokalna prasa od początku akcji apelowała o ofiarność i zrozumienie dla tej ważnej dla każdego Polaka sprawy. Na łamach „Dziennika Bydgoskiego” szybko zaczęły się pojawiać listy z nazwiskami osób, które przekazywały pieniądze na ten szczytny cel. I tak np. 27 lipca 1921 r. gazeta informowała, że bydgoszczanie, w tym m.in. Jan Idzikowski, Józef Milchert, Leon Posłuszny, Antoni Weynerowski wykupili cegiełkę wawelską, która otrzymała nr 425. Zbiórkę prowadził Stanisław Gardziel, profesor łaciny w Gimnazjum Klasycznym, autor felietonów w „Dzienniku Bydgoskim”.

W latach 1921-1936 sprzedano 6329 wawelskich cegiełek, uzyskując w ten sposób środki na ratowanie zamku. W zamian za pieniądze, organizatorzy zbiórki obiecywali umieścić kamienne tabliczki z nazwiskami ofiarodawców lub nazwami instytucji. I słowa dotrzymali.

Przed wojną, na murze oporowym zamku prowadzącym do Bramy Herbowej, umieszczono 1800 tabliczek. Niestety, z czasem wiele z nich uległo zniszczeniu. Po kolejnej konserwacji zostało 788. Wśród nich są i te, które „pochodzą” z Bydgoszczy.

„Obywatele miasta Bydgoszczy (nr 421), „Wielkopolska Szkoła Podchorążych Piechoty (nr 407), „Br 15. Brygada Artylerii Bydgoszcz” (nr 847), „Piętnasta Dywizja Piechoty Bydgoszcz” (nr 846), Jest też imienna tabliczka: „Stanisław Gardziel-Krasicki Bydgoszcz”(nr 425). W tym ostatnim wypadku nastąpił chyba jednak jakiś błąd. Jak przecież donosił w 1921 r. „Dziennik Bydgoski”, na tę cegiełkę złożyła się grupa bydgoszczan - księgarze, rzemieślnicy, przemysłowcy, itd. Z informacji gazety wynika, że Stanisław Gardziel (z czasem do swego nazwiska dołączył nazwisko Krasicki) nie był fundatorem tabliczki nr 425. On zebrał pieniądze, dołożył swoje i przekazał do Krakowa. Być może jednak to gazeta się pomyliła... Niestety, dziś chyba nie da się tego wyjaśnić.

Już w okresie międzywojennym bydgoszczanie odwiedzający Kraków spieszyli na Wawel nie tylko, aby podziwiać ten piękny zabytek, ale też, aby popatrzyć na pamiątkowe tabliczki, na których wyryto nazwę ich miasta.

10 maja 1937 r. w takim właśnie celu wybrała się tam Helena z Kolankowskich Stulgińska, dama rozmiłowana w polskiej historii i pięknej muzyce. Z tej wizyty zachowała się jej fotografia, którą zrobiono przed murem z tabliczkami. W niejednym starym rodzinnym albumie pozostały zdjęcia z podobnych odwiedzin. Piękne jest to, że takich fotografii z roku na rok w albumach bydgoszczan przybywa.

Autor: Gizela Chmielewska

Gizela Chmielewskagiz@lucim.org

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.