Budujemy atmosferę walki o najwyższe cele [rozmowa]
Energa Toruń w sobotę w Ostrowie zaczyna sezon. Trener Algirdas Paulauskas: - Chcemy walczyć o najwyższe cele w lidze.
W najbliższą sobotę pierwszy mecz w Ostrowie. Zespół jest już gotowy do rywalizacji?
- Na pewno jest jeszcze niepełny. Dopiero niedawno zaczęła z nami normalnie trenować Emilia Tłumak, do drużyny dołączyła dopiero środkowa Kelley Cain, pracujemy nad pozyskaniem silnej skrzydłowej. Przygotowywaliśmy się w innym składzie i rozpoczniemy ligę w innym składzie. Chciałbym, aby to były ostatnie zmiany w tym sezonie. Teraz brakuje nam zgrania, nad tym musimy pracować. Niestety, nie udało nam się zagrać tyle meczów towarzyskich, ile bym chciał. Na treningach jeszcze do niedawna też nie mogliśmy trenować pięć na pięć. Udało się to dopiero krótko przed wyjazdem do Druskiennik, więc trochę czasu straciliśmy. Część drużyn na tym etapie też boryka się z takimi problemami, więc można powiedzieć, że to nic nowego.
- Okazji do zgrania będzie sporo. Dzięki Lidze Bałtyckiej w pierwszym tygodniu sezonu zagracie aż cztery mecze.
- Z pewnością dzięki tym meczom będziemy się coraz lepiej zgrywali. Powinniśmy już mieć jednak dziesięć, jedenaście zawodniczek gotowych do gry. Będzie można sprawdzić i wprowadzić do gry nowe zawodniczki. Nie ma się więc co skarżyć. Trzeba walczyć.
- Jest Pan zadowolony z zespołu, jaki udało się skompletować w tym sezonie?
- Zawsze jestem zadowolony z tego co mam. Moja praca praca polega na tym, żeby szkolić, a nie kupować. Czasami trenerzy cierpią na takim podejściu, ale ja jestem zadowolony.
- Na co będzie stać Katarzynki w tym sezonie?
- Na pewno nikt nam nie zabierze woli walki. To jednak nie wystarczy. Potrzebne będą zwycięstwa. Myślę, że ciężko będzie na początku. Będziemy jednak pracować i liczę, że uda nam się zrobić dobry wynik.
- Liga w tym sezonie będzie Pana zdaniem ciekawa?
- To dla mnie drugi rok z rzędu w polskiej lidze i muszę powiedzieć, że poprzedni sezon był bardzo ciekawy, patrząc z perspektywy pracy w Ślęzie Wrocław. Nadchodzące rozgrywki powinny przynieść równie dużo emocji. Bardzo wzmocnił się zespół z Polkowic, silniejsze będą drużyny z dołu tabeli. Nie można zapominać o ekipach z Bydgoszczy, Gdyni czy Gorzowa Wielkopolskiego. Zresztą już w poprzednim sezonie Wisła nie wygrała wszystkich spotkań. Zdarzyły jej się wpadki czy mecze na styku rozstrzygane dopiero w końcówkach.
- Zagracie pierwszy mecz z beniaminkiem. W Ostrowie na pewno pełna mobilizacja, to nie będzie łatwy mecz.
- Największy problem, to niewiele informacji o tej drużynie. Nie udało nam się nic zdobyć z ostatnich meczów, mamy trochę wcześniejszych nagrań. Na pewno czeka nas trudne spotkanie. Beniaminek zawsze gra bardzo dobrze pierwsze cztery, pięć meczów.
- W Ślęzie Wrocław miał Pan na parkiecie Sharnee Zoll, w Toruniu jest Julie McBride: dwie zawodniczki mocno wpływające na grę zespołu. Łatwiej się wówczas pracuje?
- Na pewno. Mając Zoll, McBride czy grającą w Gdyni Jelenę Skerović, a więc takie indywidualności na pozycji numer 1, pracuje się znacznie łatwiej. One dużo widzą i czytają grę, co ułatwia pracę zarówno trenerowi, jak i całej drużynie. Zawsze można liczyć na porady z ich strony. Cieszę się, że mam taki komfort. Bardzo dobrze odnajdujemy wspólny język.
- W ostatnich latach toruńską drużynę trenował Elmedin Omanić, który był znany z twardego podejścia do zawodniczek. Pan też jest takim „tyranem”?
- Już przestałem nim być. Kiedyś tak się zachowywałem, ale z czasem przemyślałem takie podejście i się zmieniłem. Każdy człowiek jest inny i ma swój styl. Mój ewoluował latami i teraz preferuję relacje partnerskie z zawodniczkami.
- Jaki cel stawia Pan sobie przed tym sezonem?
- Za mało graliśmy sparingów z zespołem, który mam obecnie. Z meczu na mecz ta drużyna będzie się zgrywała i dlatego trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Zawsze jednak stawiam sobie najwyższy cel. Czasami można pomarzyć, ale tak też czasami trzeba. Na pewno musimy budować atmosferę walki i zakładać grę o najwyższe cele.
- Kilka zawodniczek w składzie Energi to koszykarki, które mają coś do udowodnienia. To pomoże w walce na parkiecie?
- Żadnej nie brakuje ambicji. Weźmy choćby turniej w Druskiennikach. Zagraliśmy dwa bardzo słabe mecze niemal prosto po wyjściu z busa, ze słabą skutecznością. Kolejne dwa mecze były już dużo lepsze. Tam zawodniczki pokazały, że mają ambicje i chcą grać coraz lepiej. Starają się i atmosfera w drużynie jest dobra.
- Jak czuje się Pan w Toruniu?
- Bardzo mi się tu podoba. Mam bardzo blisko z domu do hali. Z kolei w samym obiekcie warunki są takie, że wielu może o takich tylko pomarzyć. Nawet nie wiem, czy kiedyś miałem równie dobre, chyba nie. Samo miasto i okolice domu są bardzo ładne. Czuję się wspaniale.