Pierwszy białostoczanin wystartował w igrzyskach jeszcze przed II wojną światową. Ale na medal musieliśmy czekać aż do 2016 roku
Historia udziału reprezentantów Polski w igrzyskach olimpijskich jest całkiem długa, sięga zawodów rozgrywanych w 1924 r. w Paryżu. Wtedy też Polacy zdobyli pierwsze medale igrzysk: srebrny (drużynowo w kolarskim wyścigu torowym na dystansie 4 km) oraz brązowy (wywalczył go Adam Królikiewicz w jeździectwie, a dokładniej w konkursie skoków). Wprawdzie Polacy wybierali się na igrzyska organizowane cztery lata wcześniej w Antwerpii, jednakże wobec zagrożenia ze strony Rosji bolszewickiej w ostatniej chwili wycofali się z uczestnictwa w tej najważniejszej imprezie sportowej.
W ponad dziewięćdziesięcioletniej historii występów reprezentantów Polski na igrzyskach swój udział mają też zawodnicy białostockich klubów. Wydaje się to oczywiste, zwłaszcza dzisiaj, kiedy wszyscy pamiętamy błyskotliwy występ i brązowy medal zdobyty w 2016 r. w Rio do Janeiro przez lekkoatletę Podlasia Białystok, Wojciecha Nowickiego. Zapewne mniej oczywista będzie informacja, że ten medal naszego młociarza był pierwszym zdobytym na igrzyskach olimpijskich przez zawodnika występującego na co dzień w białostockim klubie. Trzeba przyznać, że dosyć długo musieliśmy czekać na ten medal. Zwłaszcza, że historia występów białostockich zawodników na igrzyskach rozpoczęła się w 1936 r. w Berlinie. Jej bohaterem był zawodnik Jagiellonii, Edward Luckhaus. W Berlinie wystartował jako jeden z faworytów zawodów w trójskoku. Zajął jednak dopiero 11. miejsce. Trzeba zwrócić uwagę, że reprezentant Polski był wówczas przeziębiony.
Luckhaus nie był rodowitym białostoczaninem. Urodził się na terenie Rosji w guberni kurskiej, ale karierę sportową rozpoczynał w klubie Związku Młodzieży Wiejskiej w Białymstoku, który reprezentował w latach 1925-1931. Później, do 1937 roku, występował w barwach Jagiellonii, a następnie, aż do wybuchu II wojny światowej, Polonii Warszawa. Luckhaus był z pochodzenia Niemcem. Ożenił się jednak z Polką. Jeszcze do niedawna niewiele osób znało to nazwisko. W okresie PRL-u zostało ono bowiem wymazane z historii sportu polskiego. Przesądziły o tym wojenne losy Luckhausa. Pomimo, że reprezentował wcześniej Polskę, to czuł się Niemcem. Do 1942 r. pracował więc w niemieckiej administracji, później zgłosił się na ochotnika do Wermachtu. Walczył na froncie wschodnim i tam dostał się do niewoli. Do Polski już nie wrócił, osiadł w okolicach Monachium. Tam, w gimnazjum, uczył wychowania fizycznego i sztuki, bowiem okazało się, że Luckhaus był uzdolniony plastycznie.
Zmarł w 1975 roku. Do niedawna jeszcze uważano, że zginął na froncie wschodnim. Bardzo krytycznie pisano też o jego zachowaniu w czasie okupacji. Oceniano, że prześladował swoich kolegów i rywali sportowych. Widziano go ponoć w Białymstoku na stadionie w Zwierzyńcu. Dopiero kilka lat temu okazało się, bodajże za sprawą redaktora Mariusza Klimaszewskiego, że prawdopodobnie było zupełnie inaczej - nie prześladował, a pomagał kolegom.
Zresztą, nie był to odosobniony przypadek. Podobny, doskonale znają kibice Warty Poznań. Otóż, w czasie II wojny światowej reprezentant Polski w piłce nożnej z okresu międzywojennego, Fryderyk Szerfke, czy raczej jak sam podkreślał, Friedrich Scherfke, pomógł wydostać się z niewoli bramkarzowi Warty Poznań i reprezentacji Polski, Marianowi Fontowiczowi. Uratował też kilku innych graczy poznańskiego klubu, a żonę drugiego bramkarza, Zbigniewa Szulca, dzięki niemu skreślono z listy deportacyjnej. Scherfke uchronił też przedaresztowaniem lewego obrońcę Warty i reprezentacji Polski, działającego w ruchu oporu Michała Fliegera oraz Bolesława Genderę. Istnieją nawet niepotwierdzone przypuszczenia, że w czasie wojny Scherfke współpracował z polskim wywiadem wojskowym.
Wróćmy jednak do Edwarda Luckhausa. Niestety, nie mamy tak dokładnych informacji o ewentualnej pomocy, jakiej miał udzielać były zawodnik Jagiellonii, ale to nie znaczy, że jej nie udzielał. W okresie międzywojennym był on jedynym „białostockim” olimpijczykiem.
II wojna światowa pokrzyżowała wiele pięknych planów. W 1939 r., krótko przed jej wybuchem, Polski Komitet Olimpijski powołał kadrę na igrzyska w 1940 roku. Znalazł się w niej także lekkoatleta Sparty Białystok, Bernard Zasłona. Początkowo igrzyska miały się odbyć w Tokio, ale Japończycy wycofali się z organizacji zawodów, ponieważ prowadzili wojnę z Republiką Chińską. Ostatecznie igrzyska w 1940 r. miały zorganizować Helsinki. Niestety, te się nie odbyły, a Bernard Zasłona nigdy nie został olimpijczykiem. Trudno dyskutować, zwłaszcza kilkadziesiąt lat później, jakie miał szanse na medal. Trzeba jednak wiedzieć, że Zasłona był w latach 1936-1938 wielokrotnym mistrzem i rekordzistą kraju w biegu na 100 i 200 m. Jednakże zamiast na igrzyska, trafił na front. Walczył w kampanii wrześniowej, a kilka lat później, jako żołnierz II Korpusu Polskiego, brał udział w bitwie pod Monte Cassino. Po zakończeniu wojny pozostał na Zachodzie, osiadł w Manchesterze.
Znacznie więcej zawodników reprezentujących białostockie kluby wystąpiło na igrzyskach olimpijskich po II wojnie światowej. W okresie tzw. Polski Ludowej w igrzyskach wzięło udział tylko dwoje przedstawicieli Białegostoku. W 1972 r. w Monachium zagrał Jerzy Melcer, piłkarz ręczny, wówczas zawodnik AZS Białystok. Cztery lata później, podczas igrzysk w Montrealu, Jerzy Melcer ponownie wystąpił w drużynie narodowej. Reprezentacja Polski w piłce ręcznej zdobyła wówczas brązowy medal igrzysk. Tyle, że pochodzący z Białegostoku szczypiornista, był już wtedy zawodnikiem Korony Kielce.
W 1980 r. podczas igrzysk w Moskwie wystąpiła jeszcze startująca w skoku wzwyż Elżbieta Krawczuk-Trylińska. Niestety, nie zdobyła medalu.
Białystok był ośrodkiem, w którym nie brakowało zdolnej młodzieży, nie było natomiast wystarczająco bogatych „mecenasów”. Taką funkcję spełniały przecież dyrekcje kopalń, hut, stoczni i większych, czy raczej bogatszych zakładów przemysłowych. Dlatego białostoccy sportowcy zachęceni lepszymi warunkami wyjeżdżali z miasta.
Po transformacji ustrojowej w kraju zwiększyła się liczba zawodników występujących na co dzień w białostockich klubach, którzy reprezentowali Polskę na igrzyskach. W tej grupie, na igrzyskach „letnich”, najwięcej było lekkoatletów i bokserów. Tylko jedna kulomiotka, Krystyna Danilczyk-Zabawska, czterokrotnie wyjeżdżała na zawody tej rangi. Najpierw w 1992 r. do Barcelony, jako zawodniczka Jagiellonii Białystok, później w 2000 r. do Sydney, w 2004 r. do Aten i w 2008 r. do Pekinu. Wtedy na co dzień trenowała w Podlasiu Białystok.
W 1992 r. na igrzyskach w Barcelonie Polskę reprezentował lekkoatleta Jagiellonii Białystok, trójskoczek Eugeniusz Bedeniczuk. Wystąpiło tam także trzech bokserów z Hetmana Białystok: Dariusz Snarski (waga do 60 kg), Wiesław Małyszko (waga do 67 kg) i Krzysztof Rojek (waga do 91 kg). Na tych samych zawodach i cztery lata później w Atlancie wystartowała znakomita judoczka Hetmana Białystok, Małgorzata Roszkowska. Dwóch bokserów Hetmana wystąpiło także na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach w 2004 roku. Byli to Aleksy Kuziemski (waga do 81 kg) i Andrzej Liczik (waga do 54 kg).
Na przełomie XX i XXI w. doczekaliśmy się występu białostockich sportowców na zimowych igrzyskach olimpijskich. Mam na myśli zawodników Juvenii Białystok reprezentujących Polskę w short tracku. Dotychczas wyjeżdżali oni na cztery kolejne igrzyska - w 1998 r. do Nagano (Maciej Pryczek), w 2002 r. do Salt Lake City (Krystian Zdrojowski), w 2006 r. do Turynu (Dariusz Kulesza) i w 2010 r. w Vancouver (Patrycja Maliszewska i Paula Bzura).
„Białostocka” ekipa na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro była wyjątkowo liczna. Wszak oprócz wspomnianego medalisty Wojciecha Nowickiego pojechało także dwoje kolejnych lekkoatletów Podlasia Białystok, Kamila Lićwinko i Damian Czykier. Ponadto Polskę reprezentowali lekkoatleci UKS „19” Bojary Białystok - Martyna Dąbrowska, Klaudia Konopko, Katarzyna Sokólska, także badmintoniści Hubala Białystok - Robert Mateusiak, Nadia Zięba, Adrian Dziółko oraz zawodnicy Dojlid Białystok - tenisista stołowy Wang Zeng Yi oraz kajakarz Rafał Rosolski.
Miejmy nadzieję, że Wojciech Nowicki zapoczątkował serię medali, jakie będą zdobywali białostoccy sportowcy na kolejnych igrzyskach. Jestem pewien, że nie znajdzie się mieszkaniec Białegostoku przeciwny takiemu scenariuszowi.
Wybrana bibliografia
Bieg dnia olimpijskiego. Białystok 2012, oprac. inż. Jan Wołosik, konsultacja naukowa Artur Pasko
============04 Autor felieton apla (18700363)============
Prof. Artur Pasko, wicedyrektor Instytutu Historii i Nauk Politycznych UwB
============02 Podtytuł 14 (18700360)============