Dba o kondycję, lubi gotować i nie potrafi żyć bez muzyki. Jak mówi - gitara towarzyszy mu od zawsze. Jaki naprawdę jest Piotr Restecki, gitarzysta z Kielc prywatnie?
Dobrze wyglądasz. Biegasz, rzuciłeś palenie...
Powróciłem do trybu życia sprzed 20 lat. Biegam i rzuciłem palenie po 20 latach.
Skąd taka zmiana?
W życiu trzeba coś zmienić. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że nie będę płacił za swoją śmierć. To był dobry wybór. Od tego momentu wszystko się zmieniło. 20 lat ciągłego palenia robi swoje w mózgu. Już po pierwszym koncercie odczułem, co tak naprawdę zrobiłem. Kiedy paliłem, wypalałem paczkę dziennie, czy nawet 10 papierosów przed samym występem. W 40-tej minucie koncertu czułem, że mam zadyszkę. Teraz gram nawet dwugodzinny koncert i nie mam żadnego problemu. Fizycznie wszystko się unormowało, a nawet poprawiło.
Czy stosujesz dietę? Zdrowo się odżywiasz?
Jestem z pasji kucharzem. Bardzo lubię gotować i… troszeczkę znam się na tym. Może nie tak dobrze, jak profesjonalista, ale mam kilka dań, którymi zakasowałbym niejednego kucharza.
Jakie to dania? Wymień kilka.
Jedno z moich ulubionych, którego nauczył mnie mój przyjaciel z Austrii to chimichurri. Mieszanka ziół, wszystko odpowiednio dobrane… Chociaż jestem też specjalistą od tart. Lubię też kuchnię włoską. Dbam o to, aby kuchnia mojej rodziny była zdrowa. Używamy naturalnych składników. Zanim cokolwiek włożę do sklepowego koszyka, czytam skład produktów. Obecnie nawet nie jadam już mięsa. Jeśli już to kupuję je od pewnych źródeł, na przykład przygotowane przez kogoś ze wsi, odpowiednio uwędzone.
Zawsze chciałam Cię zapytać o to, ile masz gitar. Czy masz jakąś szczególną, ulubioną?
W tym momencie mam cztery gitary w domu. Każda z nich jest inna. Teraz nagrywam płytę, która będzie inna od poprzednich. Inna brzmieniowo, ale wciąż w moim stylu. Nagrywam ją na gitarze rezofonicznej. To wynalazek bigbandowy, który miał po prostu głośno brzmieć. To metalowa gitara, która ma głośne talerze w środku i idealnie pasuje do bluesa. To będzie płyta w klimacie bluesa, country… Powracam do fingerstyle, ale to nie znaczy, że nie będę się trzymał melodyki, która cały czas odzywa się w mojej duszy. Chociaż blues raczej nie jest melodyjny, postaram się połączyć ją go ze swoją melodyką i metalową gitarą. Pracuję już nad tą płytą i chciałbym ją wydać jak najszybciej.
Właśnie zakończył się Międzynarodowy Festiwal i Konkurs Gitarowy Guitar Masters, w którym byłeś jednym z jurorów.
Konkurs pozwala uczestnikom wystąpić w jednej z dwóch kategorii: gitara klasyczna oraz fingerstyle. Spodziewałem się, że poziom będzie bardzo wysoki. Jury było bezkompromisowe i jednogłośne. O ostatecznych wynikach zadecydowała punktacja. Nie było żadnej dyskusji, czy sporów.
Czy miałeś jakieś trudności w ocenie młodych gitarzystów? Czy od razu jak zaczęli grać wiedziałeś jaki poziom reprezentują?
Po przesłuchaniu wielu artystów z różnych stron świata, nie dostrzegłem nikogo, kto zaprezentował własny styl. Może zabrzmi to mało pokornie, ale wydaje mi się, że ja taki styl już sobie wypracowałem. Natomiast nie było tego widać u uczestników konkursu, nad czym bardzo ubolewam. Młodym brakuje kreatywności. Dostrzegłem też sporo skrajności- gitarzyści albo robili „łomot”, niezrozumiały bełkot, albo grali zbyt delikatnie, zachowawczo, monotonnie. Pojawiło się dużo nieudanych kopii Tommy’egoEmmanuela, Prestona Reeda i Michaela Hedgesa. Nie było w tym muzyki, tylko zwykłe show. Ludzie zapomnieli już o muzyce. To częsty przypadek i - jak ja to nazywam - choroba internetowa. Ludzie nie chodzą na koncerty, a jedynym źródłem ich wiedzy jest internet. To bardzo ogranicza, powoduje, że młodzi artyści nie wiedzą po co grają muzykę. W Guitar Masters było niewiele osób, którzy przyjechały, by pokazać muzykę i show jednocześnie. Było albo jedno, albo drugie. Jeden z gitarzystów zrobił show, szalał na gryfie, dobrze się bawił na scenie, ale kompletnie nie było w tym muzyki.
A od Kiedy Ty wiedziałeś, że muzyka zajmie tak ważne miejsce w Twoim życiu?
Od zawsze. Nie potrafię żyć bez muzyki, bez gitary. Jestem uzależniony. Zastanawiałem się kiedyś co innego mógłbym robić, ale cokolwiek by to było, nie trwałoby to długo._Zawsze wracam do gitary.
„Spontaniczna Niecykliczna Gitarowa Scena Piotra Resteckiego”. Mówi Ci to coś?
Tak, oczywiście. To totalnie spontaniczny koncert, który zorganizowałem dlatego, że mieliśmy po drodze Ewana Dobsona, amerykańskiego gitarzystę.
Zagrał wówczas na kieleckiej Karczówce dla bardzo kameralnej publiczności. Jak Ci się udało zorganizować to wydarzenie?
Bardzo lubię i szanuję księdza Jana Oleszko, który jest gospodarzem klasztoru na Karczówce. Pewnego razu zadzwoniłem do niego i powiedziałem mu, że do Europy przyjeżdża bardzo ciekawy gitarzysta z Kanady i może coś zrobimy… No i zrobiliśmy. Zorganizowaliśmy imprezę dla przyjaciół i myślę, że było bardzo ciekawie. Chciałbym to powtórzyć. Zobaczymy czy to się uda. Mam dużo pomysłów, ale bardzo wiele dzieje się w moim życiu, więc trudno mi cokolwiek zrealizować. Mam na przykład zamysł festiwalu gitarowego. Na pewno takie niecykliczne koncerty, jak ten Ewana Dobsona, odbędą się, jeśli tylko po drodze będzie u nas jakiś znajomy gitarzysta.
Kiedyś planowałeś też lekcje online. Czy udzielasz takich warsztatów?
To czasochłonne. Póki co dużo koncertuję, więc skupiam się wyłącznie na tradycyjnych warsztatach. Dobrze pracuje mi się z uczniami, którzy osiągnęli już zaawansowany poziom. Kiedyś uczyłem w szkole, to naprawdę trudne zadanie uczyć ludzi od początku. To trudna praca.
W minioną niedzielę grałeś w Stajni Artystycznej Marcinków koło Żarnowa.
To bardzo ciekawe miejsce, przesympatyczni ludzie i poważna publika. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się takiego przyjęcia. Na koncert przyszli ludzie, którzy wiedzieli, czego chcą, czyli tacy, którzy czują potrzebę obcowania z kulturą.
Zaskoczyła Cię frekwencja?
Często popadam ze skrajności w skrajność,jeśli chodzi o koncerty. Czasem gram na wielkiej scenie dla tysięcznej publiczności, a czasem w bardzo kameralnej scenerii dla czterdziestu osób.
Najbliższe koncerty?
Nie mam w planie koncertów otwartych dla publiczności, tylko zamknięte eventy. Większe festiwale dopiero po nowym roku.
A prywatnie, co aktualnie się u Ciebie dzieje?
Rozpoczynam nowy rozdział w życiu, buduję dom. Mury już stoją.