Będzie u nas jak przed Złotymi Tarasami?
Miasto wraca do pomysłu centrum przesiadkowego. Ma powstać obok dworca kolejowego i być dostępne dla każdego przewoźnik.
- To na razie idea, ale bardzo realna – mówi Dariusz Górny, architekt miejski. Urzędnicy wracają właśnie do pomysłu centrum przesiadkowego w pobliżu. Taki pomysł był już za poprzedniego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka (wówczas centrum miało się znajdować na terenie dworca autobusowego). Potem z tego zrezygnowano ze względu na zbyt wysokie koszty (ok. 20 mln zł). Teraz koncepcja wraca.
- Chcemy, by centrum przesiadkowe powstało w pobliżu dworca autobusowego, mniej więcej w tym miejscu, gdzie stają busy prywatnych przewoźników – mówi nam wiceprezydent Artur Radziński.
- Jeśli ktoś wie, jak wygląda wyjście z dworca Warszawa Centralna w kierunku Złotych Tarasów, to my chcemy zrobić coś podobnego – mówi Górny. Wyjaśnijmy przykład architekta miejskiego: po wyjściu z warszawskiego dworca od razu pasażer przechodzi pod wiaty, na których są perony dla autobusów.
- Ideą tego centrum jest to, aby z pociągu można było suchą stopą przejść do autobusu miejskiego i podmiejskiego, na tramwaj czy do taksówki oraz do autobusu PKS lub innych przewoźników. Wszystko łączyłaby jedna „hala przylotów” – mówi Górny. Na przystanek tramwajowy wychodziłoby się tam, gdzie dziś jest główne wejście na dworze kolejowy (pętla tramwajowa miałaby zostać w dotychczasowym miejscu). Do pozostałych pojazdów przechodziłoby się dobudowaną do dworca, poniżej peronu pierwszego. Co ważne, to stąd wyruszałoby się w podróż dowolnym środkiem transportu. Pasażerowie nie musieliby więc zastanawiać się, czy iść na prywatnego busa na przystanek przy Arsenale czy na autobus na dworzec. Każdy przewoźnik odjeżdżałby z centrum wzdłuż ul. Jancarza. Miałoby tu powstać sześć peronów oraz miejsca dla taksówek.
- Takie rozwiązanie przydałoby się w takie dni jak dziś, gdy cały czas pada deszcz – mówił nam wczoraj Kacper Rutkowski, gimnazjalista z Przynotecka, którego spotkaliśmy na dworcu, gdy wracał z targów edukacyjnych.
Za powstaniem centrum jest gorzowski PKS. – To miejsce, które bardzo się przyda – mówi nam Krzysztof Częstochowski, prezes przewoźnika. Zwraca jednak uwagę, że przy centrum powinno znaleźć się miejsce dla oczekujących dłuższy czas autobusów. Teren po dzisiejszym dworcu miałby pójść na sprzedaż. Częstochowski nie chciałby jednak, by trzeba go było sprzedawać na kolejny w mieście sklep wielkopowierzchniowy. Jego oerta sprzedaży dworca miasta wciąż jest aktualna.
- My terenów po dworcu nie kupimy - mówi wiceprezydent Radziński.
Dlaczego sprawa centrum przesiadkowego wraca?
- Opracowaliśmy i realizujemy już program modernizacji dworców. Obejmie on docelowo 464 obiekty dworcowe na terenie całego kraju, a Gorzów Wielkopolski jest na liście dworców objętych potrzebami inwestycyjnymi - mówi Aleksandra Grzelak z biura prasowego PKP S.A.
Miasto do pieniędzy kolei chce dołożyć swoje i zbudować centrum. Miałoby kosztować ok. 9 mln zł. Kolej już analizuje koncepcję węzła przygotowaną przez miasto.
Urzędnicy chcieliby, aby centrum przesiadkowe powstało do 2019 r. Dlatego też zaplanowali, aby torowisko na ul. Dworcowej i sama ulica zostały wyremontowane w przyszłym roku