„Antygona w Nowym Jorku” spojrzeniem w społeczne lustro [felieton]
O ile w latach dziewięćdziesiątych „Antygona w Nowym Jorku” mogła pobrzmiewać nam nieco egzotycznie, bo trudno było wtedy uświadczyć bezdomnych zagęszczających parkowe ławki, to dziś tekst ten wydaje się niezwykle aktualny i mierzy się z realnym problemem.
O ile w latach dziewięćdziesiątych „Antygona w Nowym Jorku” mogła pobrzmiewać nam nieco egzotycznie, bo trudno było wtedy uświadczyć bezdomnych zagęszczających parkowe ławki, to dziś tekst ten wydaje się niezwykle aktualny i mierzy się z realnym problemem. Jednak dramat Głowackiego to rzecz nie tylko o bezdomności, ale też o samotności, wykluczeniu, odcięciu od korzeni i tożsamości, a także o kondycji społeczeństwa i miejscu człowieka w porządku demokratycznym, gdzie równe prawa i obowiązki zaczynają sprowadzać się bardziej do idei niż faktów.
O ile w latach dziewięćdziesiątych „Antygona w Nowym Jorku” mogła pobrzmiewać nam nieco egzotycznie, bo trudno było wtedy uświadczyć bezdomnych zagęszczających parkowe ławki, to dziś tekst ten wydaje się niezwykle aktualny i mierzy się z realnym problemem. Szczegóły w pełnej wersji artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień