Anna? Jest optymistycznie zakręcona!

Czytaj dalej
Fot. zbiory Anny Kapuścińskiej
Renata Kudeł renata.kudel@pomorska.pl Więcej str. 6Dokończenie ze str. 5

Anna? Jest optymistycznie zakręcona!

Renata Kudeł renata.kudel@pomorska.pl Więcej str. 6Dokończenie ze str. 5

- I cóż z tego, że nie ma się nastu lat? Że wnuki rosną? I choroba uderza niespodziewanie? Trzeba być aktywnym, nie dawać się smutkom - mówi Anna Kapuścińska z Byczyny-Kolonii

Takiego Koła Gospodyń Wiejskich jak w Byczynie-Kolonii ze świeczką trudno by szukać! A już szefująca mu Anna Kapuścińska to kobieta wyjątkowa - twierdzą mieszkańcy sołectwa i gminy Dobre.

- Naszą pasją jest gotowanie - mówi Anna Kapuścińska, przewodnicząca KGW.

Koło w Byczynie-Kolonii działa od 1948 r. - Nasza praca polega na integrowaniu całej społeczności lokalnej na różnych polach: kulturalnym, kulinarnym, zdrowotnym, szkoleniowym i turystycznym.

Z KGW związana jest od wielu lat. - Jak ja lubię działać, jak lubię pójść sobie na zebranie - mówi z uśmiechem. - Nie wyobrażam sobie bez tego życia - podkreśla. - Cieszę się, że spotkałam na swojej drodze tak wiele kobiet myślących tak jak ja - mówi pani Anna. - Chcących działać, coś robić dla innych ludzi, rozwijać się, czytać, recytować, śpiewać, szukać w literaturze pięknych cytatów i cytować je przy stosownych okazjach, bo nie ma nic piękniejszego niż... piękne słowo.

Pani Anna cytuje Bogusława Kaczyńskiego, wstrząśnięta informacją o jego śmierci. - On powiedział kiedyś: „Bądźmy silni optymistycznie” - mówi społeczniczka z Byczyny. Cytuje też papieża Jana Pawła II, Wisławę Szymborską - bez obrazy dla poprzedników - krówkę ślicznotkę z dziecięcej bajki. Co tam krówka powiedziała ciekawego? - „Bo wystarczy tak niewiele, gdy są wkoło przyjaciele” - cytuje pani Ania.

No i się sprawdziło, jak wiele cytatów. Ot, takie życie.

- Ten strój to mój wyróżnik - mówi Anna Kapuścińska. Chabrowy żakiecik, spódnica w tym kolorze, biała bluzka z kryzą i koniecznie korale. To zdjęcie
Wojciech Alabrudziński Anna Kapuścińska przy każdej okazji prezentuje ludowy strój.

Poczuła się źle. Ale ciągła aktywność sprawiała, że nie myślała zanadto o sobie. - Badałam się, badałam - uspokaja. Tak jak uspokajała najbliższych. A jednak diagnoza od jej wspaniałego, jak podkreśla, lekarza rodzinnego i jej potwierdzenie w poznańskiej klinice były porażające - rak!

- Tak, na początku był strach - opowiada. - Ale miałam w klinice bardzo dobrą opiekę, także psychologiczną.

Co pomogło w chorobie? O czym myślała, leżąc w łóżku szpitalnym, wyłączona z aktywności, która jest jej żywiołem? - W wyzdrowieniu, oprócz wiary w Boga, lekarzy, pomogła mi rodzina - przyznaje rekonwalescentka.

- Wsparciem był dla mnie mąż, nie opuściły mnie moje dzieci, moi zięciowie, wnuczki Marta, Madzia, Marcinek, Dorota i Gabrysia. Najmłodszy, Maciuś, urodził się, gdy chorowałam. Wnuczęta przesyłały mi rysunki z serduszkami i buziakami, wspierała w ogóle cała rodzina. I przyjaciele. „Bo wystarczy tak niewiele, gdy są wkoło przyjaciele”... - mówi z uśmiechem przez łzy pani Anna.

- Przykładem dla mnie były też koleżanki ze szpitala. Niektóre po ciężkiej chemii wracały do domów, do pracy, by utrzymać rodzinę. Wszystkie wierzyłyśmy, że wkrótce będziemy ze swoją rodziną i w swoim świecie. Ja w Byczynie-Kolonii, one zaś na przykład na studiach, na scenie...

Pani Anna przyznaje, że często na łóżku szpitalnym myślała o tym, co zrobi, gdy wyjdzie z kliniki. - Myślałam, co zrobię w sołectwie, w kole gospodyń, co będzie w zespole Kujawioki od Dobrego - opowiada. I te plany trzymały ją przy życiu. Mówiono o niej w klinice, że jest pozytywnie zakręcona. Ale...

- Bałam się, czy przeżyję operację, czy nie będzie przerzutów - mówi Anna Kapuścińska. - Strach często mi towarzyszył. - Nie wiedziałam, jak zniosę chemioterapię, jak będę po niej wyglądała. Ale była też radość - gdy wyniki przed chemią okazywały się dobre. Najgorsze było oczekiwanie. Czy ją dostanę? Czy to będzie kolejny stopień do wyzdrowienia, czy nadaremna walka?

Przechodziła też załamanie. Pomogła psycholog, którą wspomina jak najlepiej. Dzięki niej zrozumiała, że wsparcie rodziny i przyjaciół to wielki dar. Ale trzeba też samemu walczyć! - Moja pani doktor Jaszczyńska-Nowinka powiedziała mi kiedyś, że jestem optymistycznie nastawiona na leczenie. To prawda. Wypracowałam to sama z sobą. Często siadywałam w kącie kliniki, pod oknem, podziwiałam świat i dziękowałam Bogu, że jestem. W głowie miałam też wiele pytań, ale już coraz bardziej optymistycznych - co dalej?

- Ten strój to mój wyróżnik - mówi Anna Kapuścińska. Chabrowy żakiecik, spódnica w tym kolorze, biała bluzka z kryzą i koniecznie korale. To zdjęcie
zbiory Anny Kapuścińskiej - Ten strój to mój wyróżnik - mówi Anna Kapuścińska.Chabrowy żakiecik, spódnica w tym kolorze, biała bluzka z kryzą i koniecznie korale. To zdjęcie sprzed choroby.

Plany, zamierzenia, od tego wszystkiego aż kręciło się w głowie po wyjściu z kliniki. Na przykład jubileusz 95-lecia koła rolniczego w Byczynie. Na pewno będzie się trzeba włączyć, pomóc, przygotować, co trzeba. Albo planowane na luty pieczenie chrustu, faworków. Coś jeszcze zaświtało w głowie i urosło do rangi ważniejszej niż cokolwiek.

- Czułam, że muszę zaapelować do pań - mówi Anna Kapuścińska. - Napisać czy powiedzieć im kilka rad prosto z serca. To będzie jednocześnie podziękowanie dla wszystkich, którzy mnie wsparli w trudnych chwilach, w chorobie.

Anna Kapuścińska jest przewodniczącą koła w Byczynie-Kolonii od 10 lat, a od 6 - także sołtyską tej wsi. Urodzona społeczniczka, gdy już wróciła do zdrowia, chce zaapelować do kobiet.

- Kobiety, nie bójcie się pójścia do lekarza - mówi. - Nie wmawiajcie sobie, że to wstyd, że słabość dacie radę przezwyciężyć same. A przede wszystkim badajcie się! W profilaktyce siła! Moje rady od serca dla tych, które już muszą mierzyć się z chorobą: miejcie odwagę, ufność, wiarę i optymizm. Niech będzie z wami nadzieja na trudne chwilę i radość, że przyjdzie zwycięstwo.

Pani Anna podkreśla, że działalność koła, w którym może się realizować, ma długą, piękną historię.

Jego kolejne przewodniczące włożyły wiele sił w rozwój różnych form aktywności, np. Anna Banaszkiewicz to założycielka zespołu folklorystycznego Amator. Obecnie część członkiń, tak jak Anna Kapuścińska, śpiewa w zespole Kujawioki od Dobrego, który działa przy GOK w Dobrem. Irena Depta, najstarsza członkini koła, mająca 95 lat, i Anna Marchlewska to mistrzynie wianuszków i wieńców dożynkowych.

Maria Mańkowska to społecznica, jedna z założycielek Gminnej Rady Kół Gospodyń Wiejskich w Dobrem. Barbara Łaska jest wielbicielką poezji i autorką naszych pieśni zespołu Amator. Jolanta Erwińska i Helena Ziemniewicz wprowadziły podczas swych kadencji wiele ciekawych, nowatorskich pomysłów. W 1988 r. z inicjatywy pań KGW i działaczy kółka rolniczego wybudowano świetlicę wiejską, którą w 2010 r. wyremontowano. Stała się dla mieszkańców i zapraszanych gości miejscem spotkań i organizowania imprez. Na tego typu uroczystościach nie brakuje przysmaków zrobionych przez panie z KGW Byczyna-Kolonia. - Mając takie zaplecze, możemy gromadzić naczynia, stołowiznę - mówi Anna Kapuścińska.

Przejawem babskiej gospodarności są: własna biblioteka, szkolenia dla gospodyń (hodowla drobiu), konkursy ogródków i warzywników, które cieszyły się ogromnym zainteresowaniem.

Najważniejszym wydarzeniem były i są spotkania kulinarne. Panie z KGW to mistrzynie w tej dziedzinie: na krajowej liście produktów tradycyjnych jest kaczka nadziewana po kujawsku, mają nagrody za prażoną świeżynkę, chruściki, rogaliki pływaki, barszcz czerwony (zabielany, z tłuczonymi ziemniaczkami), nalewka z pigwy, prażucha, żeberka w kapuście.

Ich wyroby można spotkać na wystawach na terenie powiatu i województwa. Są to placki drożdżowe, bułeczki, sernik, kujawska czernina z kluskami ziemniaczanymi, nalewki. Podczas tych wystaw robią pokazy lepienia pierogów z kapustą i grzybami, rogalików pływaków.

Dobrze układa im się też współpraca z Gminnym Ośrodkiem Kultury w Dobrem. Panie z KGW biorą udział w akcjach takich jak „Wszystko z jabłka”, finał WOŚP, stoły wielkanocne i bożonarodzeniowe, „Gęsina na Świętego Marcina”.

Członkinie KGW to społecznice i kobiety z otwartym sercem, wspaniałe matki i babcie. Babki do tańca i różańca - podkreśla Anna Kapuścińska. I prezentuje z dumą certyfikat „Babek...”, który dostały w 2015 r.

Renata Kudeł renata.kudel@pomorska.pl Więcej str. 6Dokończenie ze str. 5

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.