Animalsi żądają, żeby konie miały wolne podczas upału
Organizacje broniące praw zwierząt chcą, by TPN ograniczył pracę koni na szlaku do Morskiego Oka. Według animalsów, nie powinny one ciągnąć wozów w upale, ponieważ może grozić im śmierć.
Fundacja Viva zaapelowała do Tatrzańskiego Parku Narodowego, by ten - wzorem Krakowa - ograniczył pracę konie na szlaku do Morskiego Oka. Zdaniem animalsów jest na to zbyt gorąco. TPN twierdzi, że kontroluje temperaturę. - Tatry to nie krakowski Rynek - mówi Łukasz Janczy z TPN.
Animalsi apelują
Organizacja broniąca praw zwierząt wysłała do TPN pismo, w którym domaga się ograniczenia pracy zwierząt na szlaku do Morskiego Oka. Związane jest to z falą upałów, jaka od kilku dni opanowała Polskę, w tym Podhale.
Według Fundacji Viva, konie ciągnące wozy z turystami na tatrzańskim szlaku za bardzo się męczą, gdy jest powyżej 25 stopni Celsjusza. Powołują się na badania zagranicznych naukowców, którzy stwierdzili, że praca koni w wysokiej temperaturze może doprowadzić nawet do ich śmierci. Dlatego domagają się, by TPN nakazał fiakrom jazdę jedynie w godzinach przedpołudniowych i wieczornych.
Organizacja nie tylko wysłała pismo do TPN, ale także za pośrednictwem portali społecznościowych zaapelowała do turystów, by nie korzystali z transportu konnego do Morskiego Oka. Poprosiła, by także wysłali petycje do TPN.
Beata Czerska z Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami popiera apel VIVY. - Tam konie pracują bardzo ciężko. Jeżdżą o wiele trudniejszą trasą niż ta na krakowskim Rynku, a mimo to nie wprowadzono ograniczenia jak pod Wawelem - przekonuje i dodaje, że odkąd są upały, codziennie dostaje sygnały od turystów zaniepokojonych losem koni.
W regulaminie przewozów konnych na szlaku nie ma wzmianki o zbyt wysokiej temperaturze powietrza. Według przyrodników z TPN, koniom w Morskim Oku jednak nic złego się nie dzieje. - Stale monitorujemy tam temperaturę - mówi Łukasz Janczy, pracownik parku odpowiedzialny za transport konny na szlaku.
Według niego, gdy we wtorek w Zakopanem termometry wskazywały ponad 31 stopni, na szlaku do Morskiego Oka maksymalna temperatura wyniosła 26,4 stopnia powyżej zera. - Trzeba pamiętać, że Tatry to nie krakowski Rynek. Często zdarza się tak, że na Palenicy Białczańskiej, gdzie zaczyna się szlak do Morskiego Oka, temperatura jest o kilka stopni wyższa niż na Włosienicy, dokąd dojeżdżają konie - zaznacza Janczy.
Pracownik TPN dodaje, że przed rokiem w największe upały na szlaku był obecny lekarz weterynarii, który sprawdzał na bieżąco, czy konie są w dobrej kondycji. W tym roku nie było jeszcze takiej potrzeby.
Natomiast fiakrzy uważają, że ich koniom nic złego się nie dzieje. - Postój na dole mamy przecież w cieniu. Zwierzęta są na bieżąco pojone wodą. Animalsi znów doszukują się problemów - mówi jeden z górali. Miłośnicy zwierząt dodają jednak, że na postoju na Włosienicy, gdzie konie czekają, by zjechać w dół, nie ma ani grama cienia.
Krupówki pod lupą
Animalsi uważają, że praca koni powinna być ograniczona także w samym Zakopanem. - W mieście niemal wszystkie postoje są w słońcu. Dotyczy to Gubałówki, Krupówek, czy poczty głównej. Tam ostatnio turyści widzieli, jak fiakrzy chowali się w cieniu, a konie stały na słońcu. Tymczasem było 30 stopni - mówi Czerska.
Andrzej Skupień, prezes zakopiańskiego oddziału Związku Podhalan, który odpowiada za organizację przewozów konnych w mieście, twierdzi, że koniom pracującym na ulicach nic złego się nie dzieje.
- Na każdym postoju jest dla nich woda. Nie ma obawy, że są odwodnione. Poza tym nie pracują ponad miarę. Nasi fiakrzy znają się na koniach. Jak jest za gorąco, to nie wyjeżdżają. Bo im samym jest za gorąco - mówi Skupień. I dodaje, że nie ma konieczności wprowadzania ograniczeń w pracy koni z uwagi na temperatury.