A jednak brakuje w mieście tej izby
Czy do Włocławka powróci izba wytrzeźwień? Jest taka możliwość. Ostatnio ta sprawa wróciła na posiedzenie komisji porządku prawnego włocławskiego samorządu.
- To problem, nad którym warto się pochylić - uważa Janusz Dębczyński, przewodniczący klubu radnych PiS. - Bo brak izby wytrzeźwień rzutuje na pracę i włocławskiego szpitala, i policji. Trzeba znaleźć jakieś kom-promisowe rozwiązanie.
Jakie? Władze miasta rozważają projekt reaktywacji izby wytrzeźwień, ale w połączeniu, na przykład, z oddziałem detoksykacji. Bo chodzi o kompleksowe rozwiązanie problemu, m.in. także o prowadzenie terapii.
- Jesteśmy po wstępnych rozmowach ze szpitalem, któremu zależy, żeby taka placówka powstała - powiedział nam Piotr Bielicki, kierownik referatu zdrowia i spraw społecznych w Urzędzie Miasta we Włocławku. - I pracujemy nad koncepcją formalno-prawną tego przedsięwzięcia.
Miasto na razie nie dysponuje budynkiem, który można zaadaptować na specjalistyczną placówkę z izbą wytrzeźwień. Jest też problem ze znalezieniem pieniędzy na jej uruchomienie, dlatego sprawa jest wciąż na etapie uzgodnień.
- Ale jesteśmy zdeterminowani, żeby taka placówka powstała - podkreśla Piotr Bielicki.
Co o tym pomyśle sądzą lewicowi radni? - Utrzymanie izby wytrzeźwień kosztowało miasto około 800 tysięcy złotych rocznie - podkreśla Krzysztof Kukucki, przewodniczący klubu radnych SLD. - Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy takie pieniądze wydać na walkę z uzależnieniem, czy też, jak w tym roku, na sport dzieci i młodzieży, którego uprawianie, jak wiadomo, zapobiega patologiom, w tym alkoholizmowi.
Gdy we Włocławku była izba wytrzeźwień, to przywożono do niej około 4 tysiące pijanych rocznie. Od kiedy tej placówki nie ma, nietrzeźwymi zajmują się: albo włocławski szpital, a konkretnie szpitalny oddział ratunkowy, albo policyjna izba zatrzymań.