9 tys. odszkodowania dla Renaty Wiszniewskiej

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Muszynski
WB

9 tys. odszkodowania dla Renaty Wiszniewskiej

WB

Renata Wiszniewska wraz z mężem przez kilkanaście lat prowadziła Rodzinny Dom Dziecka na Osowej Górze. Dwa lata temu miasto zamknęło placówkę z powodu oskarżeń, które pod adresem Wiszniewskich wystosowało kilkoro ich byłych podopiecznych. Ich zdaniem, w placówce dochodziło do znęcania psychicznego.

Renata Wiszniewska straciła pracę, ale postanowiła walczyć o dobre imię w sądzie. Oskarżyła bydgoski Urząd Miasta o bezprawne zwolnienie. Zażądała odszkodowania, a także przywrócenia do pracy. W trakcie procesu podkreślała, że jest niewinna, a dzieciom nie działa się w ośrodku krzywda.

Pieniądze tak, praca nie

Wczoraj w sądzie rejonowym zapadł nieprawomocny wyrok w tej sprawie. - Rozwiązanie umowy o pracę zostało dokonane z naruszeniem przepisów prawa pracy - orzekła sędzia Katarzyna Błażejowska.

Renata Wiszniewska otrzyma od miasta odszkodowanie w wysokości 9 324 złotych.

- Przyczyny rozwiązania umowy o pracę zostały wskazane dość ogólnie i nie stanowią ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych. Strona pozwana dopiero w trakcie procesu starała się doprecyzować te przyczyny. Zarzut znęcania się nad podopiecznymi był jedyną możliwą przyczyną rozwiązania umowy w trybie dyscyplinarnym. Przed sądem te zarzuty się jednak nie potwierdziły. Wychowankowie nie potwierdzili, że dochodziło do znęcania. Nie można uznać zakazu używania telefonu komórkowego, internetu lub komputera za znęcanie się. W takim wypadku każdemu rodzicowi można by postawić takie zarzuty. Wiemy, że są to częste sposoby egzekwowania na nastolatkach pożądanego wychowania - motywowała wyrok sędzia Katarzyna Błażejowska. - Nie dziwi mnie, że dzieci się buntowały przeciwko karom, ale nie dziwię się też powódce, że je stosowała. To były dzieci po przejściach, zaniedbane socjalnie, które nie znały zasad. Większość dzieci była z trudnych rodzin, w których nadużywano alkoholu - zaznaczyła sędzina.

Renata Wiszniewska nie wróci do pracy. - Sama zeznała, że nie wyobraża sobie współpracy z MOPS. Ponadto jej wiek uniemożliwia dalszą pracę, w przyszłym roku przechodzi na emeryturę - orzekł sąd.

To jeszcze nie koniec

Sprawa będzie miała swoją kontynuację w sądzie drugiej instancji. - Nie jestem zadowolona z wyroku i będę się odwoływać. Nigdy nie powinnam zostać zwolniona. Dla mnie to był koszmar, słuchać w trakcie procesu tych kłamstw wygłaszanych pod moim adresem. Wspaniale było więc usłyszeć, że nie znęcałam się nad dziećmi. Nie zgadzam się, że jestem zbyt stara do tej pracy. Chcę wrócić - komentowała wyrok Renata Wiszniewska.

Mecenas Przemysław Łątka, reprezentujący Urząd Miasta, powiedział, że nie zamierza odwoływać się od wyroku.

WB

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.