333 - to kierunkowy do sukcesu
Mimo że na crossowych torach ściga się zaledwie od trzech lat, to już osiąga pierwsze sukcesy. Jej marzeniem jest start w rajdzie Dakar.
Dziewiętnastoletnia Dominika Orlik z Międzyrzecza (urodziny obchodziła w ostatni poniedziałek) swoją przygodę ze sportem motorowym zaczęła ledwie w wieku pięciu lat. Wówczas Robert Orlik, jej tata, postanowił zabrać Dominikę na tor kartingowy, by pościgać się z nią gokartami, a więc jednoosobowymi samochodami wyścigowymi bez nadwozia.
- Było fajnie do momentu, kiedy mój tata dostrzegł, że świetnie sobie radzę i... mnie wyprzedził. W tamtej chwili zaczęłam robić wszystko, żeby go dogonić. Nie opanowałam karta i wleciałam w ścianę. Rozwaliłam sobie łuk brwiowy. Pomimo zakrwawionej twarzy kłóciłam się ze wszystkimi, że chce jechać dalej - mówi D. Orlik. Jej reakcja nie dziwi, w końcu nie bawiła się lalkami. - Od zawsze pasjonowałam się tym co szybkie, mocne i niebezpieczne.
I choć już było niemal pewne, że prawie całe swoje życie poświęci sportom motorowym, to jeszcze wtedy nie wiedziała, jaką wybierze dla siebie dyscyplinę sportową. Sama bardzo chciała zostać żużlowcem. - Byłam fanką żużla, kibicowałam zawodnikom w trakcie zawodów i marzyłam, by jeździć tak jak oni. Jednak rodzice nie zgodzili się na to. Dali mi do zrozumienia, że to zbyt niebezpieczny dla mnie sport - tłumaczy Orlik.
Tym niemniej z motocykli nie zrezygnowała. Wspólnie z tatą doszli do wniosku, że motocross będzie dla niej najlepszą dyscypliną do uprawiania. - Na tor trafiłam przypadkiem. Jednak była to miłość od pierwszego wejrzenia, a w zasadzie okrążenia. Hopki (nierówność trasy - dop. red.), zakręty... Czułam się niczym w raju - opowiada międzyrzeczanka.
Do Automobilklubu Gorzowskiego trafiła w 2013 roku. Początki, jak u każdego, były trudne. - Niestety, Dominika wtedy gdy przyszła do naszego klubu, to miała niedopasowany do siebie motocykl. Musieliśmy dostosować do niej nie tylko markę sprzętu i pojemność silnika, ale również trenerów, którzy będą w stanie pomóc jej w jeździe. Na szczęście szybko udało się nam to zorganizować i dziś już są tego pierwsze efekty - wyjaśnia prezes klubu Monika Budnik.
W minionym sezonie w mistrzostwach kraju, Pucharze Polski oraz mistrzostwach strefy Polski zachodniej Orlik zajęła czwarte miejsce w motocrossowej klasie kobiet. Trzykrotnie stawała na podium w międzynarodowych mistrzostwach Lubelszczyzny oraz mistrzostwach strefy Polski południowej. Rywalizowała też w cross country z chłopakami i, o dziwo, od wielu z nich była zdecydowanie lepsza. Na mecie wyprzedziła 50 facetów.
Budnik zaznacza, że Dominika jest stworzona do sportów motorowych. - Jest bardzo ambitną kobietą. Bardzo dużo pracy wkłada w techniczne przygotowanie sprzętu, swoją koordynację i kondycję. Przez co z miesiąca na miesiąc jest coraz większym diamentem - mówi prezes klubu z Gorzowa.
Rezultaty swojej pracy Orlik prezentuje w serwisach społecznościowych. Jej stronę na Facebooku polubiło blisko 30 tys. ludzi. Oprócz tego ma konta m.in. na Instagramie i Youtubie. Jak sama podkreśla, przywiązuje wagę do swojego wizerunku w mediach. Dzięki temu pozyskuje też sponsorów. - Marketing to mój drugi konik. Zawsze ubieram dwie różne skarpetki, zawsze jestem uśmiechnięta, zakładam na siebie krzyczące kolory. Chcę pokazać siebie taką, jaką jestem - mówi uczennica Technikum Ekonomicznego.
Sama przedstawia się jako Dominika 333 Orlik. - Każdy zawodnik w motocrossie rezerwuje sobie swój numer. Z puli, oprócz 1, który jest dla mistrza, wybrałam 333. On mi przypomina, bym (trzytrzy)trzymała gaz oraz formę, a kibice by (trzytrzy)trzymali za mnie kciuki - dodaje zawodniczka Automobilklubu Gorzowskiego oraz KTMmoto46team. 333 ma też w numerze swojego telefonu komórkowego.
Mimo tego, że kobiety w Polsce jeżdżą w sportach motorowych od wielu lat, to czasami spotyka się ze stwierdzeniem, że to dyscyplina jedynie dla mężczyzn. - Każdy inaczej do tego podchodzi. Dla jednych moja pasja jest czymś normalnym, inni do tej pory dziwią się i robią wielkie oczy. Jednak motocross jest sportem dla każdego. Sama zaraziłam się nim. To jest nieuleczalna choroba - przekonuje międzyrzeczanka.
Jej słowa potwierdza Budnik. - Motocross to cudowny sport. Wymaga niesamowitej koordynacji ruchowej, niesłychanie przygotowanego ciała, głowy i sprzętu, czyli wszystkiego tego, co w kobietach jest naszą domeną. Co więcej, to jest sport dla każdego, kto ma w sobie spore pokłady ikry, charakteru, agresji. Nie boi się prędkości i rywalizacji na torze - opisuje prezes dodając, że w jej klubie oprócz Dominiki jeżdżą dwie inne dziewczyny: utalentowana Karolina Jasińska i utytułowana Wiktoria Garbowska. Ta ostatnia jest aktualną wicemistrzynią kraju, jednak do Gorzowa rzadko kiedy przyjeżdża, gdyż na co dzień mieszka w Bydgoszczy - Tym niemniej z każdej z nich jestem niezmiernie dumna.
Sama Orlik w przyszłości chciałaby pojechać w słynnym rajdzie Dakar. - Marzenia nie spełniają się, tylko marzenia się spełnia. Jestem maksymalnie wkręcona w Dakar. Zdaję sobie sprawę, że przede mną długa droga, ale zrobię wszystko, żeby się tam dostać! - zapewnia. W 2001 roku wygrała Niemka Jutta Kleinschmidt, ale w samochodzie. Może to Dominika odniesie kiedyś pierwsze zwycięstwo na motocyklu?