Paweł Kotwica

25 lat temu Iskra Kielce zdobyła pierwsze mistrzostwo. To był niezapomniany maj…

25 lat temu Iskra Kielce zdobyła pierwsze mistrzostwo. To był niezapomniany maj… Fot. Sławomir Sijer/Reprodukcja Anna Benicewicz-Miazga
Paweł Kotwica

Mija 25 lat od pierwszego tytułu mistrza Polski, zdobytego przez piłkarzy ręcznych Iskry Kielce. Maj 1993 roku był wyjątkowy dla kieleckiego sportu...

W sezonie 1991/92 Iskra, która rok wcześniej usamodzielniła się, odrywając się od wielosekcyjnej Korony, szczęśliwie utrzymała się w ekstraklasie piłkarzy ręcznych, zajmując w niej dwunaste miejsce (drużyny z miejsc 13-16 spadały).

Iskra idzie po mistrza? To chyba żarty
Dlatego deklaracje trenera Edwarda Strząbały, który był również dyrektorem klubu, że w następnych rozgrywkach „Iskra idzie po mistrza” odbierano jako fantazje. Tym bardziej, że z zespołu odszedł jego lider, środkowy rozgrywający Rinat Sagitow. Zastąpił go były reprezentant Polski, Zbigniew Robert z Anilany Łódź, ale w trakcie sezonu, w wyniku brutalnego faulu, który spowodował poważne zwichnięcie barku, popularny „Bedanc” końcówkę rozgrywek spędził w szpitalu. Drużynę wzmocnił, w charakterze grającego drugiego trenera, wracający po kontrakcie we Francji, 40-letni wówczas Andrzej Tłuczyński. Trzon drużyny stanowili bardziej doświadczeni zawodnicy: bramkarz Jerzy Sowiński (28 lat), rozgrywający Artur Lipka (27), skrzydłowy Henryk Luberecki (28), obrotowi Wiktor Jaszczuk (26) i Dariusz Wcisło (26), a drużynę uzupełniali młodsi: 21-letni bramkarz Przemysław Paczkowski, rozgrywający Marek Budny (23), Tomasz Malmon (22) i Krzysztof Łyś (23) oraz skrzydłowy Wojciech Zielonko (22), który wrócił do Kielc po okresie gry w Grunwaldzie Ruda Śląska. Kielczanie rozpoczęli sezon od trzech zwycięstw, a potem przegrali minimalnie (26:27) w czwartej kolejce w Warszawie z Warszawianką. Do końca pierwszej rundy Iskra wygrała wszystkie osiem spotkań. W drugiej przegrała tylko we Wrocławiu ze Śląskiem i w Płocku z Petrochemią, a pokonała na wyjeździe 29:21 między innymi ówczesnego mistrza Polski, Wybrzeże Gdańsk.

Zdarzył się strajk. Nie wyszli na trening
- Trener Edward Strząbała wymyślił taki system motywacyjny, że obiecywał nam dobre premie za wygrane mecze. To było bardzo skuteczne, jeśli.... były pieniądze. Bo nie zawsze je się udawało znaleźć na czas i zdarzyło się, że zastrajkowaliśmy. Nie wyszliśmy na trening, siedzieliśmy w hotelu przy hali. Innym razem, podczas meczu w Lubinie, przegrywaliśmy do przerwy. Trener wszedł do szatni i obiecał, że jeśli wygramy, dostaniemy dwa razy większą premię, niż obiecana wcześniej. Wygraliśmy siedmioma bramkami - śmieje się Wojciech Zielonko.

Największy sukces w historii Kielc
Tydzień po meczu w Lubinie, 1 maja, na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek, kieleccy szczypiorniści zapewnili sobie mistrzowski tytuł, gdy w hali przy ulicy Krakowskiej pokonali Hutnika Kraków 28:22. To było niezapomniane popołudnie. Do hali weszło blisko dwa tysiące kibiców, mimo że jej pojemność, wraz z miejscami stojącymi, to była o kilkaset miejsc mniejsza. Pierwsza połowa była nerwowa i zakończyła się remisem 11:11. W barwach Hutnika grało wtedy trzech zawodników, którzy potem trafili do Kielc: skrzydłowy Robert Nowakowski oraz bramkarze Rafał Bernacki i Jacek Kośmider. Ale to golkiper gospodarzy, Jerzy Sowiński, dał w drugiej połowie sygnał do odjazdu, broniąc najpierw rzut karny, a potem kilka sytuacji sam na sam. „Sowa” nie dał się pokonać przez 11 minut, a to wystarczyło jego kolegom, żeby zapewnić sobie bezpieczne prowadzenie.

A równo z końcową syreną eksplodowało kilkadziesiąt szampanów, zalewając boisko wraz z falą kibiców, którzy przeskoczyli barierki, żeby wraz ze swoimi ulubieńcami fetować największy wtedy sukces w historii kieleckiego sportu. Zawodnicy i trener powędrowali na ramiona kibiców, a koszulki, zdarte wtedy z mistrzów Polski, są do dziś dla kilku fanów niemal relikiwiami.

Pojechali z szampanem do ...szpitala
Po dekoracji delegacja zawodników pojechała z szampanem do szpitala na Czarnowie, gdzie leżał zagipsowany od pasa w górę Zbigniew Robert. Złote medale zawodnicy Iskry odebrali 15 maja, po meczu z Pogonią Zabrze, zremisowanym w Kielcach 28:28. Hala przy Krakowskiej znów przeżywała oblężenie. Pierwsi kibice zjawili się już trzy godziny przed pierwszymi gwizdkami, godzinę przed meczem można było liczyć już tylko na miejsce w trzecim rzędzie na parapecie. Po meczu była dekoracja, a puchar za mistrzostwo Polski odebrał kapitan zespołu, Henryk Luberecki. - Najbardziej pamiętam pierwszy mecz sezonu i ten z Hutnikiem. W pierwszym wygraliśmy w Chrzanowie z Fablokiem jedną bramką. Zapamiętałem, bo tę ostatnią bramkę rzuciłem i któraś gazeta napisała, że Strząbała ściągnął Zielonkę do Kielc, żeby rzucił tego gola - wspomina popularny „Zielony”. Drużyna Strząbały zgromadziła 44 punkty, o pięć więcej niż Petrochemia Płock i osiem więcej niż Warszawianka Warszawa. Z 26 meczów zespół z Kielc wygrał 21, dwa zremisował i trzy przegrał. Pierwszy, mistrzowski tytuł był długo celebrowany, zarówno przez kibiców, jak i samych zawodników. - Inaczej się wtedy świętowało sukcesy. Myślę, że zawodnicy grający dziś w PGE VIVE by tego nie wytrzymali - śmieje się Zielonko. - A tamten tytuł, tamte mecze wspominamy do dziś z tymi, z którymi spotykamy się na meczach w Hali Legionów, Andrzejem Tłuczyńskim, Wiktorem Jaszczukiem, Krzyśkiem Przybylskim. Warto by było jeszcze chociaż raz spotkać się w tym gronie - dodaje.

Od tego czasu Iskra i kontynuujące jej tradycje PGE VIVE jeszcze trzynastokrotnie zdobywały mistrzostwo Polski, a kielecki klub za miesiąc może dogonić w klasyfikacji najbardziej utytułowany polski klub, Śląsk Wrocław, który ma na koncie 15 złotych medali. Trener Edward Strząbała zmarł dokładnie sześć lat temu, 7 maja 2012 roku, nie dożywszy spełnienia swojego największego marzenia – wygrania przez kielecki klub Ligi Mistrzów. Doszło do tego cztery lata po jego śmierci.

W SEZONIE 1992/93 ISKRĘ KIELCE REPREZENTOWALI

Paweł Kotwica

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.