Agata Wolańska, (pik)

20-latka wbiegła do kościoła z nożem. Krzyczała, że się zabije...

To właśnie w tym kościele rozegrał się dramat. Fot. Google Maps To właśnie w tym kościele rozegrał się dramat.
Agata Wolańska, (pik)

Sytuacja miała miejsce krótko po zakończeniu mszy. Nikomu nic się nie stało, ale niektórzy po tym, co się stało, boją się puszczać dzieci do kościoła.

O sprawie pisaliśmy po raz pierwszy na naszym portalu już w niedzielę i w drukowanym wydaniu wtorkowo - środowymi. Jak poinformował nas Czytelnik, w niedzielę 20-letnia kobieta wtargnęła do kościoła. W ręku trzymała nóż. - Groziła, że zrobi sobie krzywdę - relacjonował nam Czytelnik z Wit - nicy. Jego informacje potwierdza st. sierż. Maciej Kimet z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. Nic więcej jednak o sprawie nie chce mówić.

Komentarza w tej sprawie odmówił także proboszcz parafii, ks. Ryszard Tomczak.

„GL” ustaliła, że 20-latka wbiegła do kościoła tuż po mszy, gdy większość osób wyszła już z kościoła. W środku zostali tylko rodzice dzieci komunijnych. - Dziewczyna mówiła, że nie chce żyć, ale nikt nie zareagował. Podeszłam do niej na bezpieczną odległość i również prawie ze łzami prosiłam, aby oddała mi nóż. Po chwili rzuciła mi go pod nogi. Wtulona w moje ramiona czekała na policję. Nóż był już w moich rękach - opisuje całe zajście Czytelniczka Aneta. Razem z nią dziewczynę uspokajała jeszcze jedna kobieta. Niestety, mimo prób, nie udało nam się ustalić, kto to był.

- Ja myślę, że ta dziewczyna była wtedy pod wpływem jakichś narkotyków albo dopalaczy. Na trzeźwo nikt się tak nie zachowuje - mówi wprost niska brunetka w okularach. Także ona prosi o anonimowość. Jak mówi, młodą kobietę zna od dawna. - Pamiętam, że sprawiała problemy wychowawcze już wtedy, gdy chodziła do szkoły - dodaje. Część spytanych przez nas mieszkańców Witnicy mówi także o problemach młodej kobiety. - Wie pani, ona miała naprawdę trudne dzieciństwo - mówi naszej reporterce starsza pani spotkana w sklepie.

Sporo komentarzy pojawiło się także na naszym facebo - okowym profilu po opublikowaniu pierwszego artykułu na ten temat.

- Od udzielania pomocy są instytucje. Tam mogła się udać nawet z siekierą... - napisała internautka Angelika.

- To było rozpaczliwe wołanie o pomoc - to wpis Barbary. - Gdyby chciała się zabić, zrobiłaby to po cichu.

Gdy w czwartek byliśmy w Witnicy, niektórzy mówili o lęku. - Moje dzieci powiedziały mi wprost, że nie pójdą do kościoła, bo się boją - mówiła nam witniczanka, niska blondynka, która też prosiła, żebyśmy nie podawali jej nazwiska w gazecie. Jej dzieci właśnie przygotowują się do pierwszej komunii świętej.

Agata Wolańska, (pik)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.