Kim jest Anja Rubik? – Nazwisko gdzieś słyszałem, ale nie wiem – po chwili zastanowienia wzrusza ramionami dziesięcioletni Wojtek Mikociak z Zabrza. Chłopiec przyznaje, że nie do końca zna się na świecie mody. Nazwiska znanych projektantów czy modelek są mu obce. Mimo to od trzech lat dzwonią do niego producenci reklamowi z zaproszeniem do udziału w ich kampaniach.
Wojtka, jako 7-latka do agencji Mini Models zgłosiła jego mama. Wziął udział w kampanii reklamowej portalu internetowego Allegro. Czeka na kolejne propozycje, które zgrają się z jego zapchanym jak na dziecko, kalendarzem. Mini Models jest ogólnopolską agencją, do której należy młody zabrzanin. Jest jedną z dwóch agencji w Polsce, które specjalizują się w promowaniu dzieci i nastolatków. Pani Monika, mama Wojtka długo nie zastanawiała się nad zapisaniem syna. – Z zawodu jestem fotografem, która od lat pracuje z małymi dziećmi – opowiada. – Syna fotografowałam od pierwszych dni jego życia, więc chcąc, nie chcąc jest obyty z obiektywem – śmieje się. Gdy zapisywali go do agencji liczyli, że będzie to dla nich ciekawą przygodą. – Nie pomyliliśmy się – przyznaje pan Zbigniew tata małego modela.
Jednak trafić w wolny grafik Wojtka nie jest łatwo. Chłopak, jak na przeciętnego dziesięciolatka przystało, poza obowiązkami szkolnymi ma mnóstwo dodatkowych zajęć. Uczy się grać na gitarze elektrycznej, zaczął trenować aikido, właśnie zaczyna sezon narciarski, bierze udział w szkoleniu teatralnym w Teatrze Nowym w Zabrzu. Jednak najważniejszy jest dla niego breakdance. Poświęca mu każdą wolną chwilę. W Londynie zajął czwarte miejsce w streetdance, w Zabrzu pierwsze miejsce w breakdance. A co z modelingiem? - Jeśli mi się uda, chciałbym w przyszłości być modelem – przyznaje Wojtek, i jak dodaje, podoba mu się wizja mieszkania w największych miastach świata, częstych podróży i poznawania sławnych ludzi. – Wszystko, co trenuję i czego się uczę powoduje, że mam większe szanse w świecie mody – uważa chłopiec. Na zajęciach pozalekcyjnych nie koniec. Całą rodziną często podróżują po świecie. – Przez to przegapiliśmy kilka castingów, które nasz syn miał szansę wygrać. Trudno! – przyznają rodzice Wojtka.
Wojtek, jako syn pani fotograf od razu złapał bakcyla pozowania. Dzielnie znosił układanie fryzury, ciągłe poprawianie stroju czy ustawianie do zdjęć. Jego mama od razu podkreśla, że nie każde dziecko nadaje się do modelingu. – Dzieci muszą być silne emocjonalnie i mieć ogromne wsparcie ze strony rodziców. A na planie widziałam dziewczynkę, która musiała założyć za małe buty i ze stresu popłakała się – wspomina pani Monika. – Wojtkowi modeling dał dużo dobrego – dodaje jego tata. – Wcześniej był nieśmiały i małomówny, dzięki agencji i zajęciom dodatkowym otworzył się na ludzi, stał się pewnym siebie dzieckiem – podkreśla.
Większość ludzi mylnie łączy agencje reklamowe dla dzieci z wyborami małych miss. Podczas tych drugich kilkuletnim dziewczynkom robi się mocny i wulgarny makijaż. Ubiera się je w wysokie obcasy. Kiedy przyjrzymy się pracy agencji reklamowych okaże się, że są to dwa zupełnie inne światy. W Mini Models obowiązuje zasada „zero makijażu, tylko naturalność”. Także zdjęcia, które trafiają na stronę agencji są bez obróbki czy retuszu. – A niektórzy rodzice na sesje zdjęciową przyprowadzają dzieci już pomalowane, od razu zmywamy im makijaż – podkreśla Rafał Litwiński, współwłaściciel agencji Mini Models. Dziecko musi być naturalne a udział w sesjach powinien być dla niego zabawą. – Jeśli tak nie jest, od razu wychodzi to na zdjęciach – podkreśla i jak dodaje, podczas pierwszej profesjonalnej sesji doskonale widać, kto w rodzinie chce zostać modelem – dziecko czy jego mama. Kilka lat temu ich agencję odwiedziła dziewczynka, która jak tylko stanęła przed obiektywem, zaczęła płakać. Litwiński myślał, że to stres. Jednak nie. Okazało się, że dziecko trafiło do agencji przez ambicję mamy. – Sesję trzeba było przerwać i podziękować rodzinie za współpracę – opowiada Litwiński.
Czy kolor włosów, waga i wzrost małych modeli jest tak samo istotny jak w świecie dorosłych chodzących po wybiegach? Niekoniecznie. – My pośredniczymy między małymi modelami a klientami, którzy szukają dzieci do swoich kampanii – wyjaśnia Litwiński. – To właśnie klient decyduje, jakiego dziecka szuka, a gusta są różne. Nie zawsze potrzeba słodkiej blondynki o niebieskich oczach. Ostatnio musieliśmy znaleźć dwóch otyłych chłopców, którzy mają odstające uszy i najlepiej by byli bliźniakami – opowiada Litwiński. I jak dodaje, ważne, by dziecko miało w sobie „to coś”, było „inne”. Uroda czy kolor włosów obecnie schodzą na drugi plan. - My sami nie wiemy, jakiego dziecka będzie poszukiwał reżyser, dlatego nigdy nie mówimy, że jakieś będzie cieszyło się dużym zainteresowaniem wśród producentów – opowiada Litwiński.
Także większość z nas mylnie uważa, że zapisanie dziecka do agencji reklamowej od razu oznacza ogromne zyski z udziału w kampaniach. – Oj nie – śmieją się rodzice Wojtka. – Do tej pory wyłącznie dokładaliśmy do wyjazdów na castingi. I jak dodają, konkurencja wśród młodych modeli jest bardzo duża. - Nigdy nie ma pewności, że syn wygra casting, a agencja nie zawsze zwraca koszt dojazdu – uzupełniają rodzice. Jednak stawki za udział w reklamach wyglądają kusząco. W zależności od tego, czy mały model dostanie angaż do gazetki reklamowej, czy do reklamy telewizyjnej, wynoszą od 500 do 15 tys. zł.
Dr Anna Watoła, pedagog z Uniwersytetu Śląskiego, przyznaje, że zapisanie dziecka do agencji reklamowej może przynieść mu wiele dobrego. – Żyjemy w świecie, w którym reklama otacza nas z każdej strony, chęć zobaczenia swoich dzieci w telewizji czy w gazecie nie jest niczym złym – uważa pani pedagog. Jej zdaniem udział w castingach pozwala dzieciom poznawać nowe miejsca i nowe osoby, współpracować z nimi, przygotowywać się do występów czy mówić otwarcie o tym, co im się podoba lub nie. – To są bezcenne doświadczenia, które zaowocują w przyszłości – podkreśla pani pedagog. Jednak zaznacza, że musimy pamiętać o tym, że dzieci są różne. Widać to już podczas przedszkolnych występów. Jedne przedszkolaki nie mogą doczekać się wyjścia na scenę, dla innych jest to koszmar, przez który nie mogą spać. W ich przypadku nadmierna presja ze strony rodziców, którzy chcą mieć w domu przyszłą gwiazdę, zabije jego zapał do rozwoju. - To czy dzieci będą czerpały z przygody w agencji same korzyści zależy wyłącznie od rodzica. Jeśli on będzie zdrowo podchodził do modelingu swoich dzieci, na pewno nic złego nie się nie stanie – podsumowuje Watoła.