Koncerty sylwestrowe w Operze Nova cieszą się powodzeniem [wideo]

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Bloch
Anna Stasiewicz

Koncerty sylwestrowe w Operze Nova cieszą się powodzeniem [wideo]

Anna Stasiewicz

Maciej Figas, dyrektor Opery Nova, który koncerty sylwestrowo-noworoczne przed laty wymyślił, powinien swój pomysł opatentować. To idealne rozwiązanie dla tzw. melomanów z przypadku, czyli osób, którym chodzenie nie zdarza się zbyt często.

Bo z naszym, czyli Polaków odwiedzaniem opery, jest jeszcze gorzej niż z czytaniem książek. Z danych wynika podobno, że statystycznego rodaka w operze można zobaczyć raz na...84 lata.

O tej smutnej statystyce przypomniał prowadzący tegoroczne koncerty w Operze Nova Maciej Stuhr.

Bardzo byłam ciekawa, jak ten wybitny aktor poradzi sobie z nową rolą. Poradził i to bez dwóch zdań, znakomicie. Bawił publiczność zabawnymi opowiastkami i anegdotami. Może jedynie ta o żonie z Torunia wywołała inny od zamierzonego efektu, bo pewnie gościom spoza Bydgoszczy wydaje się, że nic nas tak nie rozpala jak rzekome niesnaski z naszym sąsiadem. Ale jak na debiut, prowadzenie koncertów wyszło Maciejowi Stuhrowi doskonale. Mam nadzieję, że Maciej Figas zaprosi aktora w kolejnych latach do Bydgoszczy i Opery Nova.

Nie zapominajmy jednak, że najważniejsi w czasie koncertów są artyści Opery Nova oraz ci zapraszani gościnnie. A tych na scenie pojawiło się kilkunastu, czasem w zaskakujących dla siebie rolach.

Reżyserią sylwestrowo-noworocznych koncertów w bydgoskiej operze zajmuje się od lat Sebastian Gonciarz i trzeba przyznać, że sprawdza się w tej roli. Kierownictwo Opery Nova jest najpewniej tego samego zdania, bo w tym roku powierzyło realizację koncertów tej samej ekipie z właśnie Gonciarzem na scenie.

Zaczęło się tradycyjnie od wysokiego „C”, czyli od kilku arii operowych, m.in. Giuseppe Verdiego - „Don Carlos”, Wolfganga Amadeusza Mozarta - „Wesele Figara” czy Gaetana Donizettiego - „Don Pasquale”. Jedyne czego zabrakło, to informacji, jakie fragmenty oper zobaczymy i choć krótkiego opisu pokazywanych scen.



Kolejne części koncertu były nieco lżejsze od poprzednich. Taka jest bowiem stylistyka, by widza zapoznać z różnymi gatunkami muzyki, zarówno tej bardzo klasycznej, mniej poważnej, jak i również tej całkiem rozrywkowej.

Ze sceny popłynęły więc też dźwięki ze znanych operetek np. „Księżniczki czardasza” czy musicali jak „Kiss me Kate”.

Im repertuar na scenie stawał się mniej poważny, tym bardziej rozbawiona była publiczność. Maciej Stuhr wychodząc na kolejną zapowiedź zażartował nawet „Ale się państwo rozkręcili, mogliśmy od razu tak zacząć”. Na początek była klasyka klasyki, czyli piosenki z kultowego już Kabaretu Starszych Panów, m.in. „Portugalczyk Osculati” w wykonaniu Doroty Sobczak czy „Coż Ci to ja uczyniłem” zaśpiewaną przez Janusza Ratajczaka. Był to niewątpliwie wieczór tego artysty, bo nieco później był również oklaskiwany w piosence grupy Bolter - „Daj mi tę noc”, którą zaśpiewał wspólnie z żoną Małgorzatą czy jako przezabawny członek słynnego zespołu „Village People”.

W swoim żywiole był najwyraźniej Tadeusz Szlenkier, znany do tej pory z poważnych ról operowych. Okazało się, że równie doskonały może być jako „Jerzy Połomski” czy śpiewając „YMCA” w skórzanych spodniach.

Na uwagę zasługuje również Przemysław Zubowicz. Jego duet z Pavlo Tolstoyem w piosnce Franka Sinatry „My way” zapada w pamięć na naprawdę długo.

Anna Stasiewicz

W redakcji odpowiadam za lokalny samorząd i działania władz, chociaż z racji mojego wykształcenia, w kręgu zainteresowań jest również historia oraz polityka samorządowa.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.