Dróżnik bił na alarm. Było 200 metrów od tragedii

Czytaj dalej
Fot. Adam Romanowicz
Agnieszka Romanowicz

Dróżnik bił na alarm. Było 200 metrów od tragedii

Agnieszka Romanowicz

W Serocku pociągi jechały na siebie tym samym torem. Hamowały w ostatniej chwili.

Nie wiadomo, dlaczego kolej nie chce podać kontaktu do dyżurnego ruchu, który w środę po godzinie 16 zapobiegł tragedii w pobliżu stacji kolejowej w Serocku (pow. świecki).

To on zorientował się, że pociągi Arrivy relacji Bydgoszcz-Tuchola i Tuchola-Bydgoszcz jadą na siebie po tym samym torze. Włączył przycisk radio stop, którego sygnał błyskawicznie dotarł do maszynistów. Nakazuje on natychmiastowe hamowanie. Pociągi zatrzymały się 200 metrów od siebie.

Maszynista też nie jest nowicjuszem

- Jechało nimi około stu pasażerów. Średnio 70 do Tucholi i 30 do Bydgoszczy - mówi Joanna Parzniewska, rzeczniczka Arrivy. - Nikt nie ucierpiał podczas tego zdarzenia.

- Pociąg Tuchola - Bydgoszcz wjechał na tor pomimo sygnału na semaforze. Sytuację szczegółowo wyjaśni specjalna komisja - zapowiada Karol Jakubowski z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. - Zauważywszy nieuprawniony wyjazd pociągu, dyżurny ruchu natychmiast wykorzystał urządzenie radio stop, które zatrzymało składy. Służbę pełnił doświadczony pracownik (ponad 30 lat na stanowisku). Ma przebyte wszystkie kursy i szkolenia. Zachował się zgodnie z procedurami.

- Maszynista, który popełnił błąd, też nie jest nowicjuszem w tym fachu - mówi Joanna Parzniewska.

Radio stop to system zabezpieczania ruchu kolejowego w całej Polsce. Wciśnięcie przycisku „alarm” rozpoczyna wysyłanie drogą radiową specjalnego sygnału dźwiękowego w trzech następujących po sobie tonach o różnej częstotliwości, powtarzanych cyklicznie.

W efekcie hamują wszystkie pojazdy trakcyjne znajdujące się w zasięgu urządzenia. - W Serocku jest tylko jeden tor, poruszały się po nim tylko dwa pociągi i tylko one zostały zatrzymane - wyjaśnia Parzniewska.

Ruch na stacji w Serocku wrócił ok. godz. 18.30. - Szkoda, że nie wypuścili ludzi z pociągów, bo to stało się kawałeczek za stacją, przy pierwszym przejeździe - opowiada Elżbieta Jurkiewicz, sołtys Serocka. - Pociągiem w kierunku Bydgoszczy jechała akurat moja krewna. Opowiadała, że pasażerowie byli poirytowani. Zamknęli ich w wagonach, podobno ktoś zasłabł, wszędzie kręciła się straż i policja. Krewna dojechała do domu dopiero po trzech godzinach!

Maszynista tak się zdenerwował, że zasłabł

- Czekaliśmy na komunikację zastępczą. Autobusy musiały dojechać z Bydgoszczy - tłumaczy rzeczniczka Arrivy.

Miejsce zdarzenia zabezpieczała straż pożarna. - Skierowaliśmy trzy zastępy OSP oraz jeden zastęp PSP - mówi Paweł Puchowski, rzecznik prasowy KP PSP w Świeciu. - Pomagaliśmy ekipie pogotowia ratunkowego. Okazało się, że zasłabł jeden z maszynistów. Prawdopodobnie w wyniku stresu. Pomocy udzielono mu na miejscu.

Wczoraj ok. godz. 15 w Serocku pasażerowie znowu utknęli w pociągach, bo 18 kilometrów w kierunku Lasko-wic na torowisko przewróciło się drzewo.

Agnieszka Romanowicz

Bardzo lubię pisać i jestem wyczulona na krzywdę - to główne powody, dla których zostałam dziennikarką. Na co dzień piszę o wszystkim, a moje działki w „Gazecie Pomorskiej” to zdrowie psychiczne, uchodźcy, gaz łupkowy i pszczelarstwo. Interesuję się architekturą i kocham wieś.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.