Małgorzata Stempinska

Hala zmieni swoje oblicze

W okresie międzywojennym na zakupy do hali targowej przyjeżdżali nawet mieszkańcy odległych części miasta. Wiedzieli, że wybór jest tu ogromny, ceny Fot. z książki „Bydgoszcz na starej fotografii” W okresie międzywojennym na zakupy do hali targowej przyjeżdżali nawet mieszkańcy odległych części miasta. Wiedzieli, że wybór jest tu ogromny, ceny niższe, a towary świeże.
Małgorzata Stempinska

Hala targowa przy ul. Podwale przez kilkadziesiąt lat tętniła życiem. Budynek chce kupić miasto. Znowu ma być tu handel płodami rolnymi i kwiatami.

Pamiętam jeszcze halę targową w pełni rozkwitu - zaczyna rozmowę Henryk Majchrzak, rodowity bydgoszczanin, dziś mający ponad osiemdziesiąt lat.

- Przed wojną mama albo babcia zabierały mnie tam na zakupy. Miałem kilka lat, ale w pamięci mam taki obraz: gwar, dużo ludzi, gospodarze wystawiający produkty na wozach, którymi przyjechali. Ależ tu był wybór: mięsa, sery, jajka, masło, warzywa, owoce! Trzeba było się przeciskać między wozami. Gospodarze chętnie częstowali przechodzących. Odkrawali na przykład kawałeczek serka czy kiełbasy, podawali je na końcu noża i prosili, by spróbować. Po takiej degustacji trudno było odmówić o czegoś nie kupić. Mam a czy babcia jednak zawsze podkreślały, że produkty były naprawdę pyszne, więc bez cienia wątpliwości wyciągały portfel i płaciły. Potem z pełnym koszykiem wracaliśmy do domu Mieszkaliśmy wówczas przy ul. Dworcowej. Zawsze szliśmy przez ul. Mostową, gdzie czasem jeszcze zaglądaliśmy do sklepu z wyrobami czekoladowymi pana Lehmanna pod „dziewiątką”. Byłem cały szczęśliwy, gdy dostałem czekoladę albo coś słodkiego. Obok mieścił się sklep „towarów krótkich”. Ten asortyment mnie nie interesował, więc tylko mama wchodziła do środka, a ja z koszykiem z zakupami czekałam na zewnątrz. Zaraz po wojnie i w kolejnych latach również chętnie zaglądałem do hali targowej. Wiedziałem, że wybór jest tu ogromny, towar zawsze świeży, a ceny niższe niż gdzie indziej. Bardzo żałuję, że w ostatnich kilkunastu latach hala targowa tak podupadła - podsumowuje Henryk Majchrzak.

Oni też zaprojektowali bunkier dla Hussajna

Historia obiektu przy ul. Podwale 5-7 jest bardzo ciekawa.

Jeszcze w XVIII wieku na narożniku ulic Podwale i Teofila Magdzińskiego stał pierwszy ewangelicki kościół w Bydgoszczy. Wybudowano go w 1787 roku w stylu klasycystycznym.

Wcześniej, za Augusta III, ewangelicy odprawiali swe nabożeństwa na poddaszu ratusza. Pod koniec XVIII wieku zbór przy ulicy Podwale był jedyną świątynią ewangelików, wobec sześciu czynnych i dwóch nieczynnych kościołów katolickich w mieście kościołów.

Po zburzeniu, na jego miejscu wzniesiono halę. Budowę rozpoczęto jesienią 1904 roku i ukończono na wiosnę 1906 roku. Wszystkie prace budowlane i wykończeniowe zostały wykonane przez miejscowe firmy i rzemieślników. Halę uroczyście otwarto w piątek, 20 lipca, w obecności władz miejskich.

Budynek zaprojektowało berlińskie biuro architektoniczne Hermann Knauer und Boswau. Ciekawostką jest, że to właśnie ta firma w okresie międzywojennym wyspecjalizowała się w projektowaniu obiektów militarnych. Ona również znacznie później zaprojektowała w Iraku schrony dla Saddama Husajna.

Jak czytamy w Wikipedii, w latach 1924-1939 hala była administrowana przez Dyrekcję Rzeźni Miejskiej jako centralny punkt sprzedaży detalicznej mięsa i ryb. Było wówczas 66 jatek i 14 stoisk z basenami dla ryb, a w piwnicy sprzedawano drób i nabiał.

Warto zaznaczyć, że w okresie międzywojennym na zakupy do hali targowej przyjeżdżali nawet mieszkańcy odległych części miasta. Przy okazji zaglądali także na inne targi, których w Bydgoszczy nie brakowało.

I tak: w środę i sobotę handlowano na Starym Rynku, na Nowym Rynku i na placu Poznańskim, a w poniedziałek i czwartek - na placu Piastowskim. Zbigniew Raszewski w „Pamiętniku gapia” pisze: „Każdy z tych placów podzielono na sektory. W jednym kupowało się jarzyny i owoce, w innym nabiał, drób, ryby. Pamiętam niesłychaną obfitość towaru, gwar, intensywne zapachy świeżej zieleniny. Miejscowe przekupki miały pewien styl, nosiły skórzane fartuchy i duże torebki z pieniędzmi na brzuchu. Nie były nachalne, zachowywały się godnie.”

Nie ma już pawilonów wokół hali

Zaraz po wojnie, w latach 1946-53, handel odbywał się tylko w piwnicy, gdzie sprzedawano mięso z uboju chłopskiego. Rano właściciel przywoził sztukę, którą na miejscu badał weterynarz. Następnie rębacz dzielił ją na części. Takie przygotowane mięso kupowali klienci.

Obiekt służy celom handlowym do czasów obecnych, stanowiąc własność Bydgoskiej Spółdzielni Spożywców. W 2009 roku odnowiono elewacje budynku, a w 2016 roku rozebrano większość pawilonów handlowych w pobliżu hali.

Dyskontu raczej tu nie będzie

W ubiegłym tygodniu Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy, ogłosił, że miasto chce kupić od BSS halę wraz z przylegającą do niej działką przy ul. Magdzińskiego. - Chcemy zorganizować konkurs i oddać obiekt wiarygodnym partnerom. Zależy nam na tym, by mieć wpływ na to, co znajdzie się w samym obiekcie i poza nim. Myślimy raczej o handlu kwiatami czy płodami rolnymi, a nie dyskoncie - zaznaczył prezydent Bruski.

Małgorzata Stempinska

W swoich artykułach podejmuję tematykę dotyczącą turystyki, telekomunikacji, rynku pracy oraz gospodarki. Przygotowuję też artykuły do dodatku historycznego "Album bydgoski" oraz do miesięcznika dla prenumeratorów "Pasje". Historia Bydgoszczy mnie fascynuje. Uwielbiam słuchać wspomnień Czytelników - rodowitych bydgoszczan - oraz oglądać zdjęcia z ich domowych albumów. Staram się pomagać Czytelnikom interweniując w ich sprawach. Prywatnie kocham podróże - te bliższe i dalsze. Niestety, na razie ze względu na pandemię koronawirusa tylko palcem po mapie.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.