Lepszy proszek i czekolada z Niemiec?

Czytaj dalej
Fot. Pawel Miecznik
Małgorzata Stempinska

Lepszy proszek i czekolada z Niemiec?

Małgorzata Stempinska

Nie wszystkie testy robione w Polsce to potwierdzają. Jednak wiele osób wybiera produkty zza Odry.

Pani Anna z Bydgoszczy ma swój ulubiony sklep, który oferuje chemię sprowadzaną z Niemiec.

- Kupuję tam głównie proszki do prania. Uważam, że są lepsze niż te sprzedawane w Polsce pod tą samą marką. Niemieckie proszki nie tylko pięknie pachną, ale przede wszystkim są bardziej skoncentrowane. Trzeba mniej ich dodać do prania, a efekt będzie taki sam, jak byśmy użyli znacznie większej ilości polskiego proszku - opowiada.

Pani Anna ma jednak pewną obawę: skoro niemieckie proszki są bardziej skoncentrowane, to czy nie zaszkodzą tkaninom? - Na razie ubrania po praniu wyglądają i pachną idealnie - podsumowuje bydgoszczanka.

Grunt to bezpieczeństwo

Czy rzeczywiście niemieckie proszki do prania są lepsze niż oferowane pod tą samą marką w Polsce?

- Od czasu do czasu pilota-żowo badamy wybrane grupy produktów, sprawdzając, co w nich jest innego. Jakiś czas temu były to proszki do prania. Badania nie wykazały różnic. Te „nasze” i te „z Niemiec” pozbawiały plam tak samo. Ceny miały tylko inne - mówi Małgorzata Cie-loch, rzecznik Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Dodaje, że do UOKiK docierają sygnały od konsumentów dotyczące różnic w jakości produktów. Są to jednak jednostkowe sytuacje. - Moim zdaniem, najważniejsze dla konsumenta jest podstawowe prawo do zakupu bezpiecznego produktu. W praktyce oznacza to, że każdy proszek musi być bezpieczny dla użytkowników, bo w zakresie ochrony życia i zdrowia konsumentów przepisy w całej Unii Europejskiej są identyczne. Podobnie jest z kawą, czekoladą itp. Na poziomie bezpieczeństwa nie można konkurować o względy konsumenta. Można to robić za to w inny sposób, np. w ramach przyzwyczajeń konsumentów dostosować zapach, kolor do preferencji określonego rynku. Dlatego może się w rezultacie okazać, że produkt „z innego kraju” jest bardziej pachnący, brązowy czy śmietankowy, ale też i droższy lub tańszy od towaru z „naszego” sklepu - przekonuje Małgorzata Cieloch.

Inną coca-colę sprzedają w Polsce i Niemczech

Z kolei Joanna Wosińska z fundacji „Pro-test”, która od lat porównuje jakość oferowanych do sprzedaży produktów, przekonuje, że jakość produktów tej samej marki i pod taką samą nazwą oferowana na Zachodzie i w Polsce jest w wielu przypadkach inna. Potwierdziły to badania fundacji oraz innych instytucji.

- Bardzo dokładnie wykazano to w testach proszków do prania, bo tu efekty są najbardziej widoczne. Jeśli coś jest niedoprane, widać to gołym okiem i nie ma tu wiele miejsca na dyskusje i domysły. Inna sytuacja jest w przypadku żywności, ponieważ smak jest odczuciem bardzo subiektywnym. Ponad wszelką wątpliwość coca-cola sprzedawana w Niemczech różni się smakiem od tej oferowanej w Polsce - zapewniła Joanna Wo-sińska w rozmowie „Nową Trybuną Opolską”.

Być może dlatego, że sprzedawana na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej coca-cola jest słodzona wytwarzaną z kukurydzy izoglukozą, podczas gdy do produkcji jej niemieckiego i austriackiego odpowiednika jest używana sacharoza i cukier. Takich szczegółów jest mnóstwo.

Klienci mają różne preferencje smakowe

O tym, że produkty żywnościowe mogą różnić się pod względem składu w zależności od rynku, na którym występują, mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.

Jak dodaje, różnice w składzie produktów żywnościowych wytwarzanych na różne rynki wynikają m.in. z konieczności dopasowania produktów do lokalnych preferencji smakowych konsumentów, dostępności lokalnych surowców, nawyków konsumenckich oraz zasad produkcji zgodnych z lokalnymi przepisami.

- Dla Polski, która jest znacząco większym eksporterem żywności niż Czechy, Słowacja i Węgry razem wzięte, szczególnie ważne jest, aby móc dopasowywać produkty żywnościowe pod potrzeby i uwarunkowania rynków Unii i krajów trzecich. Nawet w nieprzetworzonych produktach, jakimi są jabłka, występują różnice w preferencjach co do wyglądu i smaku produktu. Np. polskie jabłka, które były eksportowane do Rosji, miały inne parametry niż jabłka sprzedawane na polskim rynku. Nie oznacza to jednak, że był to objaw dyskryminacji konsumentów rosyjskich - podsumowuje Andrzej Gantner.

Małgorzata Stempinska

W swoich artykułach podejmuję tematykę dotyczącą turystyki, telekomunikacji, rynku pracy oraz gospodarki. Przygotowuję też artykuły do dodatku historycznego "Album bydgoski" oraz do miesięcznika dla prenumeratorów "Pasje". Historia Bydgoszczy mnie fascynuje. Uwielbiam słuchać wspomnień Czytelników - rodowitych bydgoszczan - oraz oglądać zdjęcia z ich domowych albumów. Staram się pomagać Czytelnikom interweniując w ich sprawach. Prywatnie kocham podróże - te bliższe i dalsze. Niestety, na razie ze względu na pandemię koronawirusa tylko palcem po mapie.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.